Chcieliśmy usiąść obok siebie z Louisem na filmie, ale jego siostry na to nie pozwoliły i wlazły między nas na kanapie. Patrzyliśmy na siebie tęsknym wzrokiem. Lou przygryzł wargę. Uśmiechnąłem się i oblizałem usta. Bawiliśmy się w takie prowokujące gesty cały film.
- Nie wiem, jak wy, ale ja jestem zmęczony - powiedziałam. - Dobranoc. - dodałem i udałem się w stronę schodów, licząc, że Louis mnie zatrzyma.
- Harry, czekaj - powiedział. - Ja też jestem zmęczony. Wy chyba też powinnyście iść spać - zwrócił się do sióstr.
- Rzeczywiście. Dalej, do kąpania i spania. - powiedziała Lottie, na co Daisy, Phoebe i Fizzy poszły do góry.
- Jaka odpowiedzialna - powiedział sarkastycznie Lou.
- Dziękuję, Louisie. Dobranoc, życzę miłych snów. Chociaż po tym co Daisy zobaczyła w kuchni chyba powinnam powiedzieć: miłej nocy. Powiedziałabym, żebyście używali prezerwatyw, ale mogę być spokojna. Żaden z was nie zajdzie w ciążę i nie będę ciocią. Nie bądźcie za głośno. - powiedziała i wyminęła nas na schodach.
- Czy ona nie jest za bardzo poinformowana, jak na swój wiek? - spytał przerażony Louis.
- Pomyśl, co ty robiłeś w jej wieku - powiedziałam
- Lepiej nie - zaśmiał się i poszedł do góry.
Louis poszedł pod prysznic, a ja zaraz po nim. Kiedy wyszedłem, Louis leżał już w łóżku przy zgaszonym świetle. Zrzuciłem ręcznik i wsunąłem się pod kołdrę obok niego.
- Dlaczego nie dziwi mnie to, że jesteś nago? - spytał, a ja zachichotałem - Ubierz się.
- Nie chce mi się wstawać. Przecież nie raz spaliśmy razem nago.
- Tak, ale wtedy wiedziałem, że muszę się pilnować i nie mogę cię zgwałcić. A teraz kto wie... Jak tak leżysz obok mnie nago..
-Oj, Louis, Louis.. Ty też jesteś w samych bokserkach - powiedziałam i położyłem rękę na jego penisie.
- Harry.. - zaczął.
- Ciii - zamknąłem mu usta pocałunkiem, na co on się uśmiechnął.
Kiedy Lou się rozkręcił i zaczął mnie całować coraz niżej, postanowiłem mu zrobić na złość.
- Dobranoc - powiedziałem i odwróciłem się do niego tyłem.
Lou wydał z siebie jęk zawodu. Ja pozostałem jednak nieugięty. Leżałem cały czas odwrócony do niego tyłem. Louis zaczął całować mnie po szyi, co chwili szepcząc moje imię błagalnym tonem. Nie uginałem się, ale mało brakowało, kiedy jeździł ręką po dolnych partiach mojego brzucha. Gdybym miał bokserki, prawdopodobnie byłoby mi ciasno. Do takiego stanu doprowadzał mnie facet. Nie zwykły facet, bo Louis. Ale wciąż facet. Lou, widząc, że wymiękam, chwycił w rękę mojego stojącego penisa i zaczął poruszać ręką w górę i w dół.
- Louie.. - jęknąłem i położyłem się na plecach.
Louis całował mnie coraz niżej. Szyja, obojczyk, sutki, brzuch. W końcu praktycznie bez zastanowienia wziął do buzi mojego kutasa. Ja jęczałem z przyjemności. Skąd on potrafi robić takie rzeczy?
- Louis - wysapałem, kiedy czułem, że zaraz eksploduję.
On tylko przyspieszył ruchy głową. Za chwilę wytrysnąłem, a cała moja sperma wylądowała na Louisie.
- Sorry - szepnąłem w poorgazmowym szoku.
Lou się tylko uśmiechnął i oblizał wargi, na co się skrzywiłem - Naprawdę dobrą masz spermę - zaśmiał się - Powinieneś spróbować.
Louis mnie pocałował i zaraz wytarł twarz w kołdrę. Teraz ja położyłem się na nim. Nagle drzwi się cicho otworzyły, więc szybko zeskoczyłem z Louisa i położyłem się obok.
- Śpicie? - spytała chicho Jay. Było ciemno, więc nie mogła zauważyć naszych zdezorientowanych twarzy.
- Gadamy. - odpowiedział Lou.
- A więc tak to się teraz nazywa - zaśmiała się - Dobranoc.
Jay wyszła, a my się zaśmialiśmy. Chciałem dokończyć to, co prawie zacząłem, ale Louis mi nie pozwolił.
- Nie kiedy mama jest w domu. Starczy na dziś. - powiedział i wyszedł z łóżka.
- Gdzie idziesz? - spytałem zawiedziony.
- Zmyć twoje nasienie z mojej twarzy i do pokoju obok po świeżą kołdrę.
***
Nie podoba mi się ten rozdział w ogóle. Przepraszam, jeśli was zawiodłam, postaram się poprawić ;)
A co powiedzie na mały szantażyk? Następny rozdział dodam, jak pod tym będzie 10 komentarzy < 3
I jeszcze jedno... Proszę anonimowych, żeby się podpisywali... ;) Chcę wiedzieć, co za ludzie to czytają. ;*
Jesteś czytelnikiem tego bloga?
sobota, 31 marca 2012
wtorek, 27 marca 2012
Chapter 4
HARRY
Zjedliśmy śniadanie i wsiedliśmy z Louisem do samochodu. Reszta jeszcze została w domu, a potem też wybierali się do swoich miast. Paparazzi nic nie wiedzieli o naszych zamiarach. Dzięki bogu. Jechaliśmy moim samochodem, ale prowadził Louis. Całą drogę przegadaliśmy. Tak, jak w nocy. Byłem cholernie niewyspany i Lou też, ale byłem jednocześnie zadowolony. Pół nocy gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Całowaliśmy się też trochę, ale głównie gadaliśmy. Cały czas nie ogarniałem, że mam tego chłopaka. Że jest mój. Kiedy wjeżdżaliśmy do Doncaster była godzina 14. Zadzwoniłem do Jay, że niedługo będziemy. Szybko przebrnęliśmy przez miasto i za pół godziny byliśmy już w znajomym domu. Jay powitała nas przed domem.
- Cześć, chłopcy - przytuliła nas i dała po buziaku. - Wysłałam Fizzy, Lottie, Phoebe i Daisy do sklepu za rogiem. Szybko zanieście wszystko do góry i wracajcie do salonu. Zrobić wam herbatę?
- Tak, ja poproszę - powiedziałem.
- Ja też.
- Harry, uszykowałam ci pokój gościnny obok Louisa - powiedziała Jay, a my z Lou posłaliśmy sobie smutne spojrzenia - No, idźcie już.
Poszliśmy z Louisem do góry. Zanieśliśmy swoje walizki do pokojów i wróciliśmy do salonu, gdzie czekała na nas mama Lou z herbatami. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy, aż małe wrócą ze sklepu. Nie musieliśmy długo czekać.
- Mamooooo! - wydarła się od drzwi Lottie - Fizzy nakupowała mnóstwo gazet! Bo wszędzie piszą o Harry'm i Caroline i ona musi to przeczytać, bo nie może się pogodzić z tym, że jest od Harry'ego 7 lat młodsza i nigdy nie będą razem! - na te słowa zaśmiałem się cicho. Dziewczynki za chwilę weszły do salonu.
- LOUIS! - wydarły się bliźniaczki i Lottie i rzuciły się na niego.
- HARRY! - wydarła się Fizzy i rzuciła się na mnie, a ja się tylko zaśmiałem.
- Bo nie ma nic cenniejszego niż miłość do brata - zaśmiał się Louis, przytulając Fizzy, która się ode mnie odkleiła.
- Co tu robicie? - spytała Daisy - Jak długo będziecie? Niall, Zayn i Liam też są?
- Kilka dni. Potem jedziemy do Holmes Chapel. A chłopaków z nami nie ma. Pojechali do siebie.
- Więc dlaczego wy przyjechaliście razem?
- Bo Harry'emu było smutno jechać samemu, więc go wziąłem ze sobą. - zaśmiał się Lou. - Słuchajcie... Jadłyście obiad? Bo ja głodny jestem. Idziemy gdzieś? Harry stawia!
- Ej! - oburzyłem się.
- Nie no, żartuję. Ja stawiam - powiedział - to co? Idziemy?
Uszykowaliśmy się wszyscy i wyszliśmy. Dużo nas. Po drodze wyczaiły nas fanki. Porobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy jeść Małe nas otaczały. Było widać, że się chwalą, że nas znają. To było komiczne. Lottie trochę bardziej była ogarnięta i normalnie rozmawiała. Weszliśmy do restauracji. Kelnerka przyniosła nam karty.
- Louis?! Jezu, jak ja cię dawno nie widziałam! - zapiszczała kelnerka - Dzień dobry, proszę pani. Cześć, dziewczynki.
- Hej, Alexis. - powiedział mało entuzjastycznie Louis ze sztucznym uśmiechem. - Rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy. Jakieś 4 lata będą. Nie gadaliśmy od czasu zerwania. - powiedział, a ja momentalnie zrobiłem się zazdrosny.
- Tak. Mam nadzieję, że mi wybaczyłeś? - zaśmiała się. - Nie chciałam cię zdradzić.
- A jednak to zrobiłaś - skrzywił się Lou i zmienił temat - Wiecie, co zamawiacie?
Każdy sobie coś zamówił. Kiedy ta cała laska odeszła spojrzałem durnie na Louisa.
- Kto to do cholery był? - spojrzałem na niego jak na debila. Jak on mógł być z taką dziewczyną?
- Była Louisa, Alexis. Wiem, Harry co teraz myślisz - zaśmiała się Jay - Jak się spotykali, to nie była takim kompletnym pustakiem. Zdradziła Lou z kapitanem drużyny futbolowej. - wzruszyła ramionami.
- Dzięki mamo - skrzywił się Lou.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem Alexis przyniosła jedzenie. Szczerzyła się do Louisa, jak nie wiem co. Zjedliśmy w spokoju. Potem musieliśmy wracać do domu. Mnóstwo fanek. W końcu jednak dotarliśmy do domu. Jay na dzisiaj była umówiona z koleżankami, więc musieliśmy się zająć małymi. Postanowiliśmy obejrzeć z nimi jakieś filmy. Jay już uszykowana siedziała w salonie i mówiła małym, o której mają iść spać i takie tam. My poszliśmy z Louisem do kuchni po popcorn. Zamiast jednak robić popcorn, Louis przyparł mnie do ściany i całował. Za chwilę Lou usadowił mnie na blacie, a on stanął pomiędzy moimi nogami. Błądziłem ręką po jego plecach, ale w końcu zatrzymałem swoją dłoń na pośladku Lou i ścisnąłem, na co on cicho jęknął.
- Mamooooo! Louis i Harry się całują! I Harry trzyma Louisa za tyłek!! - wydarła się Daisy, stojąca w drzwiach.
My momentalnie od siebie odskoczyliśmy, a w drzwiach pojawiła się Jay i reszta brygady. Spojrzałem na Louisa z miną "Stary, wpadliśmy. Co ci do cholery przyszło do głowy, żeby całować się na blacie w kuchni?!"
- Dziewczynki, wyjdźcie. Muszę porozmawiać z chłopcami. - powiedziała, a one posłusznie opuściły kuchnię. Jay zaśmiała się, widząc, jacy czerwoni jesteśmy - Jesteście razem? - spytała.
- Tak - powiedział cicho Lou. - Mamo, przepraszam. Wiem, że cię zawiodłem, ale nic na to nie poradzę! Taki jestem - powiedział i odważył się spojrzeć na mamę.
- Louis, kochanie! Jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie! Wiedziałam, że to nastąpi. Prędzej czy później! Teraz wiem, że jesteś naprawdę szczęśliwy i to z właściwą osobą. - powiedziała i nas przytuliła - Teraz muszę iść. I pozwalam wam spać w jednym pokoju - zaśmiała się i wyszła.
My zdezorientowani zostaliśmy w kuchni. Spojrzeliśmy na siebie, wzruszyliśmy ramionami i wzięliśmy się za robienie popcornu.
***
Przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, ale cały dzień uczyłam się na sprawdzian z geografii!
Zjedliśmy śniadanie i wsiedliśmy z Louisem do samochodu. Reszta jeszcze została w domu, a potem też wybierali się do swoich miast. Paparazzi nic nie wiedzieli o naszych zamiarach. Dzięki bogu. Jechaliśmy moim samochodem, ale prowadził Louis. Całą drogę przegadaliśmy. Tak, jak w nocy. Byłem cholernie niewyspany i Lou też, ale byłem jednocześnie zadowolony. Pół nocy gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Całowaliśmy się też trochę, ale głównie gadaliśmy. Cały czas nie ogarniałem, że mam tego chłopaka. Że jest mój. Kiedy wjeżdżaliśmy do Doncaster była godzina 14. Zadzwoniłem do Jay, że niedługo będziemy. Szybko przebrnęliśmy przez miasto i za pół godziny byliśmy już w znajomym domu. Jay powitała nas przed domem.
- Cześć, chłopcy - przytuliła nas i dała po buziaku. - Wysłałam Fizzy, Lottie, Phoebe i Daisy do sklepu za rogiem. Szybko zanieście wszystko do góry i wracajcie do salonu. Zrobić wam herbatę?
- Tak, ja poproszę - powiedziałem.
- Ja też.
- Harry, uszykowałam ci pokój gościnny obok Louisa - powiedziała Jay, a my z Lou posłaliśmy sobie smutne spojrzenia - No, idźcie już.
Poszliśmy z Louisem do góry. Zanieśliśmy swoje walizki do pokojów i wróciliśmy do salonu, gdzie czekała na nas mama Lou z herbatami. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy, aż małe wrócą ze sklepu. Nie musieliśmy długo czekać.
- Mamooooo! - wydarła się od drzwi Lottie - Fizzy nakupowała mnóstwo gazet! Bo wszędzie piszą o Harry'm i Caroline i ona musi to przeczytać, bo nie może się pogodzić z tym, że jest od Harry'ego 7 lat młodsza i nigdy nie będą razem! - na te słowa zaśmiałem się cicho. Dziewczynki za chwilę weszły do salonu.
- LOUIS! - wydarły się bliźniaczki i Lottie i rzuciły się na niego.
- HARRY! - wydarła się Fizzy i rzuciła się na mnie, a ja się tylko zaśmiałem.
- Bo nie ma nic cenniejszego niż miłość do brata - zaśmiał się Louis, przytulając Fizzy, która się ode mnie odkleiła.
- Co tu robicie? - spytała Daisy - Jak długo będziecie? Niall, Zayn i Liam też są?
- Kilka dni. Potem jedziemy do Holmes Chapel. A chłopaków z nami nie ma. Pojechali do siebie.
- Więc dlaczego wy przyjechaliście razem?
- Bo Harry'emu było smutno jechać samemu, więc go wziąłem ze sobą. - zaśmiał się Lou. - Słuchajcie... Jadłyście obiad? Bo ja głodny jestem. Idziemy gdzieś? Harry stawia!
- Ej! - oburzyłem się.
- Nie no, żartuję. Ja stawiam - powiedział - to co? Idziemy?
Uszykowaliśmy się wszyscy i wyszliśmy. Dużo nas. Po drodze wyczaiły nas fanki. Porobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy jeść Małe nas otaczały. Było widać, że się chwalą, że nas znają. To było komiczne. Lottie trochę bardziej była ogarnięta i normalnie rozmawiała. Weszliśmy do restauracji. Kelnerka przyniosła nam karty.
- Louis?! Jezu, jak ja cię dawno nie widziałam! - zapiszczała kelnerka - Dzień dobry, proszę pani. Cześć, dziewczynki.
- Hej, Alexis. - powiedział mało entuzjastycznie Louis ze sztucznym uśmiechem. - Rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy. Jakieś 4 lata będą. Nie gadaliśmy od czasu zerwania. - powiedział, a ja momentalnie zrobiłem się zazdrosny.
- Tak. Mam nadzieję, że mi wybaczyłeś? - zaśmiała się. - Nie chciałam cię zdradzić.
- A jednak to zrobiłaś - skrzywił się Lou i zmienił temat - Wiecie, co zamawiacie?
Każdy sobie coś zamówił. Kiedy ta cała laska odeszła spojrzałem durnie na Louisa.
- Kto to do cholery był? - spojrzałem na niego jak na debila. Jak on mógł być z taką dziewczyną?
- Była Louisa, Alexis. Wiem, Harry co teraz myślisz - zaśmiała się Jay - Jak się spotykali, to nie była takim kompletnym pustakiem. Zdradziła Lou z kapitanem drużyny futbolowej. - wzruszyła ramionami.
- Dzięki mamo - skrzywił się Lou.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem Alexis przyniosła jedzenie. Szczerzyła się do Louisa, jak nie wiem co. Zjedliśmy w spokoju. Potem musieliśmy wracać do domu. Mnóstwo fanek. W końcu jednak dotarliśmy do domu. Jay na dzisiaj była umówiona z koleżankami, więc musieliśmy się zająć małymi. Postanowiliśmy obejrzeć z nimi jakieś filmy. Jay już uszykowana siedziała w salonie i mówiła małym, o której mają iść spać i takie tam. My poszliśmy z Louisem do kuchni po popcorn. Zamiast jednak robić popcorn, Louis przyparł mnie do ściany i całował. Za chwilę Lou usadowił mnie na blacie, a on stanął pomiędzy moimi nogami. Błądziłem ręką po jego plecach, ale w końcu zatrzymałem swoją dłoń na pośladku Lou i ścisnąłem, na co on cicho jęknął.
- Mamooooo! Louis i Harry się całują! I Harry trzyma Louisa za tyłek!! - wydarła się Daisy, stojąca w drzwiach.
My momentalnie od siebie odskoczyliśmy, a w drzwiach pojawiła się Jay i reszta brygady. Spojrzałem na Louisa z miną "Stary, wpadliśmy. Co ci do cholery przyszło do głowy, żeby całować się na blacie w kuchni?!"
- Dziewczynki, wyjdźcie. Muszę porozmawiać z chłopcami. - powiedziała, a one posłusznie opuściły kuchnię. Jay zaśmiała się, widząc, jacy czerwoni jesteśmy - Jesteście razem? - spytała.
- Tak - powiedział cicho Lou. - Mamo, przepraszam. Wiem, że cię zawiodłem, ale nic na to nie poradzę! Taki jestem - powiedział i odważył się spojrzeć na mamę.
- Louis, kochanie! Jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie! Wiedziałam, że to nastąpi. Prędzej czy później! Teraz wiem, że jesteś naprawdę szczęśliwy i to z właściwą osobą. - powiedziała i nas przytuliła - Teraz muszę iść. I pozwalam wam spać w jednym pokoju - zaśmiała się i wyszła.
My zdezorientowani zostaliśmy w kuchni. Spojrzeliśmy na siebie, wzruszyliśmy ramionami i wzięliśmy się za robienie popcornu.
***
Przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, ale cały dzień uczyłam się na sprawdzian z geografii!
niedziela, 25 marca 2012
Chapter 3
Posadziliśmy Liama siłą na łóżku. Czułem się, jakbyśmy go porywali.
- Co widziałeś? - spytał groźnie Harry.
- Nic. - powiedział przestraszony Daddy, a ja wybuchnąłem śmiechem, Harry zaraz za mną.
- Herreh, nie strasz go - zaśmiałem się i spojrzałem na przerażonego Liama - Li, nie mów nikomu tego, co tu zobaczyłeś. Proszę.
- Spoko.. I tak nic nie rozumiem. Wy... - zawahał się - wy jesteście razem?
- Od jakiś 3 godzin. Ale nie chcieliśmy wam tego mówić na razie - powiedziałem - Teraz możesz iść.
Liam opuścił moją sypialnię, a my z Harry'm padliśmy ze śmiechem na łóżko.
- Komu pierwszemu powie? - spytałem.
- Zayn.
- Niall.
- A założysz się? 10 funtów? - spojrzał na mnie i podał mi rękę - Zobaczysz, Zayn się na nas dziwnie spojrzy, albo coś powie.
- Sprawdźmy - powiedziałem i się podniosłem.
Zeszliśmy na dół. Liam, Niall i Zayn siedzieli przed telewizorem.
- Witamy parę kochanków! - powiedział Zayn, a Liam go kopnął - Ałłł.
- Czemu parę kochanków? - spytał Niall.
Harry spojrzał na mnie znacząco. Ja westchnąłem i wyciągnąłem z kieszeni pieniądze. Dałem papierek Harry'emu. Wszyscy dziwnie na nas spojrzeli.
- Założyliśmy się, któremu pierwszemu powiesz - zaśmiałem się do Liama, który spalił buraka.
- Sorry - powiedział nie patrząc na nas - Musiałem się komuś wygadać.
- Ale to wszystko to tak na serio? - spytał Zayn.
- No, podobno - uśmiechnąłem się do Harry'ego.
- Czy tylko ja tu nie wiem, o co chodzi? - spytał naburmuszony Niall, wpieprzając chipsy i popijając je colą.
- Ja i Louis jesteśmy razem - powiedział Harry, na co zostałem opluty mieszanką chipsów i coli.
- Niall, idioto! - wydarłem się - Trzeba było pluć w drugą stronę.
- Jak to jesteście razem? Jesteście jak chłopak i dziewczyna, tylko że chłopak i chłopak? - spytał, a my zrobiliśmy facepalm.
- Idę się ogarnąć.
Poszedłem do łazienki, gdzie ogarnąłem colę i chipsy Nialla. Kiedy zszedłem na dół ta banda przygłupów oglądała TV. Usiadłem obok Hazzy. Po chwili film mi się znudził, więc zacząłem całować Harry'ego i robić mu malinki na szyi.
- No proszę.. - powiedział błagalnym tonem Zayn. - Jeszcze nie oswoiłem się z tą myślą, że jesteście gejami. I nie pomagacie mi w tym.
- Oj, Zayn. Nie marudź. To że ty nie masz dziewczyny, to nie znaczy, że my nie możemy być szczęśliwi - powiedziałem i zrobiłem na szyi Harry'ego kolejną malinkę.
- Eghhh. To ja idę spać. - powiedział Zayn i wstał.
- Stary.. jest 8. Jak ty chcesz spać o tej godzinie? - spytałem zdziwiony.
- Poodpisuję fanom - pokazał nam język i wyszedł.
- To ja też idę na twittera - powiedział Liam - Chodź Niall. Ale chipsy zostaw. Zostawmy ich samych. Zakochańców.
- Louis, czy oni się właśnie z nas nabijali? - spytał Harry, kiedy Liam i Niall wyszli?
- Tak, chyba tak. - zaśmiałem się - Cieszę się, że jedziesz ze mną do Doncaster.
- ja też. Przynajmniej nie musimy się rozstawać. Louie, nie sądzisz, że to wszystko dzieje się zbyt szybko? - wstał i zgasił światło, po czym wrócił d mnie na kanapę i się wtulił. - od kilku miesięcy tłumiłem w sobie uczucia, a tu pojawia się taka Chelsea i wszystko się od razu wyjaśnia. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw. Ale.. Louis... Jak to jest możliwe, że jestem w tobie zakochany? Przecież miałem tyle dziewczyn... I ze wszystkimi mi się podobało.
- A nie pomyślałeś, że jesteś bi?
- Może... Ale nie chcę teraz o tym gadać - powiedział i mnie pocałował.
Rano obudziłem się, a nad nami stał Liam. Super. Zasnęliśmy z Harry'm na kanapie w salonie. Gadaliśmy przez pół, jak nie trzy czwarte nocy. Spojrzałem na Harry'ego, który jeszcze spał. Uśmiechnąłem się na ten widok. Kocham tego chłopaka jak nikogo innego.
***
Rozdział nudny, krótki i ma za dużo dialogów.
Ale pojawił się i powinnyście się cieszyć ;)
- Co widziałeś? - spytał groźnie Harry.
- Nic. - powiedział przestraszony Daddy, a ja wybuchnąłem śmiechem, Harry zaraz za mną.
- Herreh, nie strasz go - zaśmiałem się i spojrzałem na przerażonego Liama - Li, nie mów nikomu tego, co tu zobaczyłeś. Proszę.
- Spoko.. I tak nic nie rozumiem. Wy... - zawahał się - wy jesteście razem?
- Od jakiś 3 godzin. Ale nie chcieliśmy wam tego mówić na razie - powiedziałem - Teraz możesz iść.
Liam opuścił moją sypialnię, a my z Harry'm padliśmy ze śmiechem na łóżko.
- Komu pierwszemu powie? - spytałem.
- Zayn.
- Niall.
- A założysz się? 10 funtów? - spojrzał na mnie i podał mi rękę - Zobaczysz, Zayn się na nas dziwnie spojrzy, albo coś powie.
- Sprawdźmy - powiedziałem i się podniosłem.
Zeszliśmy na dół. Liam, Niall i Zayn siedzieli przed telewizorem.
- Witamy parę kochanków! - powiedział Zayn, a Liam go kopnął - Ałłł.
- Czemu parę kochanków? - spytał Niall.
Harry spojrzał na mnie znacząco. Ja westchnąłem i wyciągnąłem z kieszeni pieniądze. Dałem papierek Harry'emu. Wszyscy dziwnie na nas spojrzeli.
- Założyliśmy się, któremu pierwszemu powiesz - zaśmiałem się do Liama, który spalił buraka.
- Sorry - powiedział nie patrząc na nas - Musiałem się komuś wygadać.
- Ale to wszystko to tak na serio? - spytał Zayn.
- No, podobno - uśmiechnąłem się do Harry'ego.
- Czy tylko ja tu nie wiem, o co chodzi? - spytał naburmuszony Niall, wpieprzając chipsy i popijając je colą.
- Ja i Louis jesteśmy razem - powiedział Harry, na co zostałem opluty mieszanką chipsów i coli.
- Niall, idioto! - wydarłem się - Trzeba było pluć w drugą stronę.
- Jak to jesteście razem? Jesteście jak chłopak i dziewczyna, tylko że chłopak i chłopak? - spytał, a my zrobiliśmy facepalm.
- Idę się ogarnąć.
Poszedłem do łazienki, gdzie ogarnąłem colę i chipsy Nialla. Kiedy zszedłem na dół ta banda przygłupów oglądała TV. Usiadłem obok Hazzy. Po chwili film mi się znudził, więc zacząłem całować Harry'ego i robić mu malinki na szyi.
- No proszę.. - powiedział błagalnym tonem Zayn. - Jeszcze nie oswoiłem się z tą myślą, że jesteście gejami. I nie pomagacie mi w tym.
- Oj, Zayn. Nie marudź. To że ty nie masz dziewczyny, to nie znaczy, że my nie możemy być szczęśliwi - powiedziałem i zrobiłem na szyi Harry'ego kolejną malinkę.
- Eghhh. To ja idę spać. - powiedział Zayn i wstał.
- Stary.. jest 8. Jak ty chcesz spać o tej godzinie? - spytałem zdziwiony.
- Poodpisuję fanom - pokazał nam język i wyszedł.
- To ja też idę na twittera - powiedział Liam - Chodź Niall. Ale chipsy zostaw. Zostawmy ich samych. Zakochańców.
- Louis, czy oni się właśnie z nas nabijali? - spytał Harry, kiedy Liam i Niall wyszli?
- Tak, chyba tak. - zaśmiałem się - Cieszę się, że jedziesz ze mną do Doncaster.
- ja też. Przynajmniej nie musimy się rozstawać. Louie, nie sądzisz, że to wszystko dzieje się zbyt szybko? - wstał i zgasił światło, po czym wrócił d mnie na kanapę i się wtulił. - od kilku miesięcy tłumiłem w sobie uczucia, a tu pojawia się taka Chelsea i wszystko się od razu wyjaśnia. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw. Ale.. Louis... Jak to jest możliwe, że jestem w tobie zakochany? Przecież miałem tyle dziewczyn... I ze wszystkimi mi się podobało.
- A nie pomyślałeś, że jesteś bi?
- Może... Ale nie chcę teraz o tym gadać - powiedział i mnie pocałował.
Rano obudziłem się, a nad nami stał Liam. Super. Zasnęliśmy z Harry'm na kanapie w salonie. Gadaliśmy przez pół, jak nie trzy czwarte nocy. Spojrzałem na Harry'ego, który jeszcze spał. Uśmiechnąłem się na ten widok. Kocham tego chłopaka jak nikogo innego.
***
Rozdział nudny, krótki i ma za dużo dialogów.
Ale pojawił się i powinnyście się cieszyć ;)
sobota, 24 marca 2012
Chapter 2
Info od autorki:
Założyłam nowe GG i jest to numer dla was - czytelników TEGO bloga. Oto numer: 42252748 - piszcie kiedy tylko chcecie i co tylko chcecie. Z tego też numeru będę was informowała o nowych rozdziałach ;)
Jeżeli chcecie być informowane, to podajecie w komentarzach swojego twittera, lub piszecie na wyżej podany numer GG. Wszystko jasne? ;)
(mi osobiście rozdział się nie podoba - jest strasznie nudny)
***
Wszedłem i usiadłem na brzegu łóżka Harry;ego. Wziąłem głęboki oddech, żeby dodać sobie odwagi. Wiedziałem, że Harry nie zacznie tej rozmowy.
- Harry... - spojrzałem w jego oczy i nagle mnie zatkało. W moim brzuchu zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. On się tylko uśmiechnął.
- O co ci chodziło z tą Chelsea? - spytał.
- Chciałem, żebyś poczuł się zazdrosny - zmieszałem się.
- Poważnie? Dlaczego? Czy ty... Louis, czujesz coś do mnie? - spytał prosto z mostu, ale strasznie cicho. Prwie niesłyszalnie.
- Ta rozmowa nas nie ominie, prawda?
- Prawda - pokiwał głową.
- Herreh, od dłuższego czasu czuję coś, czego nie powinienem czuć. Na początku wmawiałem sobie, że to tylko przyjaźń, ale ile można się okłamywać? Przecież zawsze ciągnęło mnie do facetów i ty o tym wiesz.
- Louie, mam tak samo... - spojrzał w moje oczy - jesteś dla mnie znacznie ważniejszy niż powinieneś być. - uśmiechnął się.
Po raz drugi w ciągu tego dnia chciał mnie pocałować. Odsunąłem się od niego.
- Harry, ale my nie możemy... Nie możemy być razem.
- Dlaczego? - spytał zmieszany.
- Bo jesteś przyjaciółmi. I do tego tworzymy zespół. Gdyby chodziło o nas dwóch, to nie ma problemu, ale pamiętajmy też o Liamie, Niallu i Zaynie. Nie możemy ich narażać. Gdyby nam się nie udało, cały zespół by ucierpiał.
- Czyli z góry zakładasz, że nam się nie uda? Nie ma to tak optymistycznie podejście do życia - powiedział sarkastycznie - Więc po co tu przyszedłeś? Narobić mi nadziei, że w końcu się uda? Nie, dzięki - powiedział i wyszedł z pokoju.
Zostałem sam w jego pokoju ze łzami w oczach. Co ja do cholery najlepszego zrobiłem? Przecież go kocham. I chcę z nim być. Wyszedłem z jego pokoju i udałem się do salonu. W kuchni Liam, Niall i Zayn robili obiad, a Harry w salonie siedział przed telewizorem. Usiadłem obok niego.
- Przepraszam - powiedziałem.
- Zapomnij.
- Nie chcę o tym zapomnieć i pewnie nawet gdybym chciał, to bym nie potrafił - zmusiłem go do spojrzenia na mnie - Bo cię kocham - dodałem cicho.
Harry wtulił się we mnie.
- Ja ciebie też - odszepnął
Odkleiłem się od Harry'ego i zbliżyłem moją twarz do jego. Do trzech razy sztuka. Teraz się uda.
- Chłopcy - zza drzwi wyłonił się Niall, a my oboje zaśmialiśmy się z rezygnacją.
- Tak, Niall? - spytał Harry z tajemniczym uśmiechem.
- Uszykowalibyście sztućce?
- Zaraz przyjdziemy - powiedział Harry.
Kiedy Niall wyszedł, żeby nikt już nam nie przerwał, szybko zbliżyłem się do Harry'ego i lekko musnąłem jego usta, a on to odwzajemnił. Oderwałem się od Hazzy.
- Powiemy im? - spytałem, głową pokazując na kuchnię.
- Jeszcze nie teraz. Przygotujmy ich na to. - uśmiechnął się.
Poszliśmy z moim chłopakiem (jak to fajnie brzmi) do kuchni, wzięliśmy sztućce i rozłożyliśmy je odpowiednio, cały czas posyłając sobie uśmiechy. Usiedliśmy wszyscy do obiadu. Cały czas nie przestawaliśmy się z Harrym szczerzyć.
- Skoro mamy teraz kilka tygodni wolnego.. - zaczął Liam - Może byśmy coś porobili?
- Masz na myśli imprezy i panienki? - wyszczerzył się Zayn - Chętnie.
- Miałem na myśli to, że chętnie wybrałbym się do Wolverhampton.
- Tak, ja też bym odwiedził Doncaster - powiedziałem - Tęsknię za małymi.
- A ja nie chcę się z wami rozstawać - powiedział Harry, na co wszyscy zrobiliśmy zbiorowe "awww"
- Dasz radę, Hazza - uśmiechnąłem się - To tylko kilka dni. Chyba, że lecisz ze mną do Doncaster, a potem lecimy do Holmes Chapel?
- Czekałem, aż to zaproponujesz - powiedział i dał mi całusa w policzek, na co się zaśmiałem. - To jedziemy autem?
- W dumie, to do Doncaster są około 3 godziny drogi, więc czemu nie?
Zjedliśmy, włożyliśmy naczynia do zmywarki i poszliśmy do siebie. Zacząłem się pakować, bo jutro z Harrym wyjeżdżaliśmy. Zajęło mi to ponad godzinę. Jechaliśmy na tydzień. Ktoś zapukał. Jak się za chwilę okazało był to Harry.
- Spakowany? - spytałem.
- Taaa. O której wyjeżdżamy? - spytał i usiadł na moim łóżku.
- Myślę, że jak wstaniemy i zjemy śniadanie. - usiadłem obok niego.
- To zadzwoń do mamy, żeby się nie zdziwiła. - zaśmiał się - Ale niech nie mówi Fizzy, Lottie, Phoebe i Daisy! Lubię ich reakcje, jak niespodziewanie się pojawiamy. - zaśmialiśmy się.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do mamy, że wpadniemy z Harry'm na kilka dni. Ucieszyła się i kazała zadzwonić, jak będziemy wjeżdżać do Doncaster.
- Co dzisiaj robimy? - spytałem, siadając z powrotem na łóżku - Jest 16, a my już uszykowani.
Harry pochylił się nade mną i pocałował. Odwzajemniłem to i powoli kładłem się na łóżku, a Hazza na mnie. Całowaliśmy się coraz zachłanniej, aż moja ręka powędrowała pod jego koszulkę. Przewróciłem Harry'ego i teraz ja leżałem na nim. Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otworzyły. Szybko zeskoczyłem z Harry'ego i położyłem się obok. Chyba jednak za późno. W drzwiach stał Liam z miną, jakby zobaczył ducha.
- Eeee... Sorry, chyba przeszkodziłem - powiedział i się wycofał. My zrezygnowani wyszliśmy za nim i wciągnęliśmy do mojego pokoju.
Założyłam nowe GG i jest to numer dla was - czytelników TEGO bloga. Oto numer: 42252748 - piszcie kiedy tylko chcecie i co tylko chcecie. Z tego też numeru będę was informowała o nowych rozdziałach ;)
Jeżeli chcecie być informowane, to podajecie w komentarzach swojego twittera, lub piszecie na wyżej podany numer GG. Wszystko jasne? ;)
(mi osobiście rozdział się nie podoba - jest strasznie nudny)
***
Wszedłem i usiadłem na brzegu łóżka Harry;ego. Wziąłem głęboki oddech, żeby dodać sobie odwagi. Wiedziałem, że Harry nie zacznie tej rozmowy.
- Harry... - spojrzałem w jego oczy i nagle mnie zatkało. W moim brzuchu zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. On się tylko uśmiechnął.
- O co ci chodziło z tą Chelsea? - spytał.
- Chciałem, żebyś poczuł się zazdrosny - zmieszałem się.
- Poważnie? Dlaczego? Czy ty... Louis, czujesz coś do mnie? - spytał prosto z mostu, ale strasznie cicho. Prwie niesłyszalnie.
- Ta rozmowa nas nie ominie, prawda?
- Prawda - pokiwał głową.
- Herreh, od dłuższego czasu czuję coś, czego nie powinienem czuć. Na początku wmawiałem sobie, że to tylko przyjaźń, ale ile można się okłamywać? Przecież zawsze ciągnęło mnie do facetów i ty o tym wiesz.
- Louie, mam tak samo... - spojrzał w moje oczy - jesteś dla mnie znacznie ważniejszy niż powinieneś być. - uśmiechnął się.
Po raz drugi w ciągu tego dnia chciał mnie pocałować. Odsunąłem się od niego.
- Harry, ale my nie możemy... Nie możemy być razem.
- Dlaczego? - spytał zmieszany.
- Bo jesteś przyjaciółmi. I do tego tworzymy zespół. Gdyby chodziło o nas dwóch, to nie ma problemu, ale pamiętajmy też o Liamie, Niallu i Zaynie. Nie możemy ich narażać. Gdyby nam się nie udało, cały zespół by ucierpiał.
- Czyli z góry zakładasz, że nam się nie uda? Nie ma to tak optymistycznie podejście do życia - powiedział sarkastycznie - Więc po co tu przyszedłeś? Narobić mi nadziei, że w końcu się uda? Nie, dzięki - powiedział i wyszedł z pokoju.
Zostałem sam w jego pokoju ze łzami w oczach. Co ja do cholery najlepszego zrobiłem? Przecież go kocham. I chcę z nim być. Wyszedłem z jego pokoju i udałem się do salonu. W kuchni Liam, Niall i Zayn robili obiad, a Harry w salonie siedział przed telewizorem. Usiadłem obok niego.
- Przepraszam - powiedziałem.
- Zapomnij.
- Nie chcę o tym zapomnieć i pewnie nawet gdybym chciał, to bym nie potrafił - zmusiłem go do spojrzenia na mnie - Bo cię kocham - dodałem cicho.
Harry wtulił się we mnie.
- Ja ciebie też - odszepnął
Odkleiłem się od Harry'ego i zbliżyłem moją twarz do jego. Do trzech razy sztuka. Teraz się uda.
- Chłopcy - zza drzwi wyłonił się Niall, a my oboje zaśmialiśmy się z rezygnacją.
- Tak, Niall? - spytał Harry z tajemniczym uśmiechem.
- Uszykowalibyście sztućce?
- Zaraz przyjdziemy - powiedział Harry.
Kiedy Niall wyszedł, żeby nikt już nam nie przerwał, szybko zbliżyłem się do Harry'ego i lekko musnąłem jego usta, a on to odwzajemnił. Oderwałem się od Hazzy.
- Powiemy im? - spytałem, głową pokazując na kuchnię.
- Jeszcze nie teraz. Przygotujmy ich na to. - uśmiechnął się.
Poszliśmy z moim chłopakiem (jak to fajnie brzmi) do kuchni, wzięliśmy sztućce i rozłożyliśmy je odpowiednio, cały czas posyłając sobie uśmiechy. Usiedliśmy wszyscy do obiadu. Cały czas nie przestawaliśmy się z Harrym szczerzyć.
- Skoro mamy teraz kilka tygodni wolnego.. - zaczął Liam - Może byśmy coś porobili?
- Masz na myśli imprezy i panienki? - wyszczerzył się Zayn - Chętnie.
- Miałem na myśli to, że chętnie wybrałbym się do Wolverhampton.
- Tak, ja też bym odwiedził Doncaster - powiedziałem - Tęsknię za małymi.
- A ja nie chcę się z wami rozstawać - powiedział Harry, na co wszyscy zrobiliśmy zbiorowe "awww"
- Dasz radę, Hazza - uśmiechnąłem się - To tylko kilka dni. Chyba, że lecisz ze mną do Doncaster, a potem lecimy do Holmes Chapel?
- Czekałem, aż to zaproponujesz - powiedział i dał mi całusa w policzek, na co się zaśmiałem. - To jedziemy autem?
- W dumie, to do Doncaster są około 3 godziny drogi, więc czemu nie?
Zjedliśmy, włożyliśmy naczynia do zmywarki i poszliśmy do siebie. Zacząłem się pakować, bo jutro z Harrym wyjeżdżaliśmy. Zajęło mi to ponad godzinę. Jechaliśmy na tydzień. Ktoś zapukał. Jak się za chwilę okazało był to Harry.
- Spakowany? - spytałem.
- Taaa. O której wyjeżdżamy? - spytał i usiadł na moim łóżku.
- Myślę, że jak wstaniemy i zjemy śniadanie. - usiadłem obok niego.
- To zadzwoń do mamy, żeby się nie zdziwiła. - zaśmiał się - Ale niech nie mówi Fizzy, Lottie, Phoebe i Daisy! Lubię ich reakcje, jak niespodziewanie się pojawiamy. - zaśmialiśmy się.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do mamy, że wpadniemy z Harry'm na kilka dni. Ucieszyła się i kazała zadzwonić, jak będziemy wjeżdżać do Doncaster.
- Co dzisiaj robimy? - spytałem, siadając z powrotem na łóżku - Jest 16, a my już uszykowani.
Harry pochylił się nade mną i pocałował. Odwzajemniłem to i powoli kładłem się na łóżku, a Hazza na mnie. Całowaliśmy się coraz zachłanniej, aż moja ręka powędrowała pod jego koszulkę. Przewróciłem Harry'ego i teraz ja leżałem na nim. Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otworzyły. Szybko zeskoczyłem z Harry'ego i położyłem się obok. Chyba jednak za późno. W drzwiach stał Liam z miną, jakby zobaczył ducha.
- Eeee... Sorry, chyba przeszkodziłem - powiedział i się wycofał. My zrezygnowani wyszliśmy za nim i wciągnęliśmy do mojego pokoju.
piątek, 23 marca 2012
Chapter 1
Przebudziłem się i rozejrzałem po ciemnym pokoju. Nikogo nie było. Tylko Louis. A miałem unikać takich sytuacji...
- Lou... - szepnąłem, a chłopak drgnął.
- Hm?
- Wszyscy już poszli spać - zachichotałem. - My chyba też powinniśmy.
- Ehe - wymamrotał i wypuścił mnie ze swojego uścisku.
Poczekałem, aż Louis wstał i razem poszliśmy po schodach do góry. Pożegnaliśmy się przy mojej sypialni. Wszedłem do mojej łazienki, wskoczyłem pod prysznic. Za chwilę w ręczniku poszedłem do siebie. Zrzuciłem ręcznik i przytłoczony nadmiarem myśli momentalnie zasnąłem.
LOUIS
Kiedy się obudziłem była godzina 9 rano. Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu. 1 nieodebrana wiadomość. Nie znałem tego numeru. Otworzyłem więc wiadomość i przeczytałem. Cześć, Louis. Tu Chelsea, pamiętasz mnie? Dałeś mi wczoraj numer po koncercie ;). Spojrzałem na godzinę, o której przyszedł sms. 7:03. On nie ma co robić? Tak, ale laska z niej była fajna. Chociaż szczerze mówiąc nie wywarła na mnie dużego wrażenia, co było dziwne, bo była naprawdę ładna. Widziałem, jak Zayn i Niall ślinili się na jej widok. A dlaczego dałem jej mój numer? Po prostu chciałem zobaczyć reakcję Hazzy. Jestem w nim zakochany od dobrych kilku miesięcy. Na początku po prostu się przyjaźniliśmy. Potem poczułem, że to jest coś więcej. Wiem, że on nie odczuwa tego samego. Jest kobieciarzem i niemożliwe jest, żeby Harry był gejem. Tak, jak ja... Tak, na początku odrzucałem wą teorię, ale już się pogodziłem z tym. Podobają mi się faceci, a szczególnie taki jeden. Ale przecież nie mogę nic z tym zrobić. Taki już jestem. Nie powiem Harry'emu co do niego czuję, bo zniszczę bym naszą przyjaźń. A tego nie chcę. Ale kiedyś... Kiedyś, w odległej odległej przyszłości zdobędę Harry'ego. Kiedyś... Zapisałem sobie numer dziewczyny i zaraz odpisałem. Jasne, że pamiętam. Nie codziennie daję fance numer ;) Jak tam?. Poszedłem do łazienki, ogarnąłem się i zszedłem na dół. Zastałem tam Hazzę i Liama.
- Cześć wam - powiedziałem.
- Hej - powiedzieli jednocześnie.
- Pamiętacie tą fankę wczoraj? Chelsea? Co wyglądała trochę jak Megan Fox? Napisała do mnie - uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem obok Harry'ego i Liama.
- Niezła była - powiedział mało entuzjastycznie Harreh.
- Taaa - powiedziałem i wziąłem łyk herbaty - Ale pewnie mało inteligentna. Spotkaj się, przeleć, usuń numer - uśmiechnąłem się.
- Kiedy masz zamiar się z nią spotkać? - spytał Liam.
- Nie wiem. Kiedyś. Ale się spotkam. Potem zdam wam sprawozdanie - zaśmiałem się i spojrzałem na Hazzę.
- Jadę do sklepu - powiedział z zaciśniętymi zębami.
- Poczekaj, kotku - powiedziałem - Jadę z tobą.
- Nie. Jadę sam - powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Szeroko się uśmiechnąłem widząc tą reakcję. Nie miałem zamiaru spotykać się z tą Chelsea. Tak tylko mówiłem.
- Czemu się szczerzysz? - spytał Liam - Wiesz w ogóle o co mu chodzi?
- Nie mam pojęcia - powiedziałem i poszedłem do siebie.
Usiadłem do laptopa i zająłem się odpisywaniem fanom. Zawsze przy traciłem rachubę czasu. Kochałem ich.
- Stary - poddenerwowany Zayn wszedł do mnie do pokoju - Harry 3 godziny temu pojechał na zakupy i jeszcze nie wrócił. Nie odbiera też telefonu.
Wstałem i poszedłem z Zaynem do salonu, gdzie był już Liam i Niall. Ubrałem buty i wziąłem kurtkę wybierając się w kierunku wyjścia.
- A ty gdzie? - spytał Liam.
- Będziemy z Harry'm za godzinę. - powiedziałem.
- Wiesz, gdzie on jest?
- Mam nadzieję, że tak. - uśmiechnąłem się.
Ruszyłem spacerem w stronę parku. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Harry'ego. Nie odbiera. Kiedy doszedłem do parku, skierowałem się w kierunku małego lasku. Za nim znajdowała się polanka i strumyk. Przeszedłem leśną ścieżkę i rozejrzałem się po polanie. Pod drzewem siedziała osoba z lokami na głowie. Od razu widziałem, że to Harreh. Kurtkę miał rozłożoną pod tyłkiem, a on trząsł się z zimna. Uśmiechnąłem się na jego widok. Zdjąłem kurtkę i cicho podszedłem do niego. Stanąłem za nim i zarzuciłem mu na plecy moją kurtkę. Wystraszył się trochę.
- Po co tu przyszedłeś, Louis? - spytał łagodnym głosem nawet się nie odwracając.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - spytałem zaciekawiony, siadając obok niego.
- Poznałem po zapachu kurtki. A poza tym tylko ty wiedziałeś, że możesz mnie tu znaleźć. A więc... Po co tu przyszedłeś?
- Bo chłopcy umierają ze strachu. Właśnie... - wyjąłem telefon i napisałam Liamowi smsa, że znalazłem Hazzę - Co się stało? Że tak wyszedłeś?
- Nie wiem... Po prostu zły humor mam. Lou, weź tą kurtkę, zimno ci będzie.
- Marzniesz tu od 3 godzin - powiedziałem - Nic mi nie będzie, jak chwilę posiedzę bez kurtki - przysunąłem się do Harry'ego, ale on się odsunął, więc nie nalegałem.
- Jak tam Chelsea? Kiedy się z nią spotkasz? - powiedział obojątnym tonem.
- Nie zamierzam się z nią spotykać. - powiedziałem, a Harry momentalnie na mnie spojrzał.
- Więc dlaczego...? - zaczął, ale mu przerwałem.
- Żeby cię wkurzyć.
- Hm? Jak to? - wytrzeszczył wzrok.
- No po prostu. Wczoraj widziałem twoją reakcję, jak dawałem jej numer. Więc dzisiaj chciałem zrobić ci na złość - zaśmiałem się.
- Jaką reakcję masz na myśli? - spytał zmieszany.
- Zazdrość? - powiedziałem i odgarnąłem jego loki z czoła.
- Louis, ja... - zaczął, ale nie skończył, bo zaczął się do mnie przybliżać. Czy on chce mnie pocałować? Chyba tak.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu. Odebrałem, kątem oka patrząc na czerwonego Harry'ego.
- Zbieraj się - powiedziałem też zawstydzony - Liam dzwonił. Paul jest u nas i chce coś załatwić.
Wstaliśmy z Harry'm i ubraliśmy kurtki. Wsiedliśmy w jego samochód i pojechaliśmy.W drodze do domu nie rozmawialiśmy. Chyba czuliśmy się zbyt zażenowani tą całą sytuacją. W końcu prawie się całowaliśmy. I to nie tak na pokaz jako Larry Stylinson, tylko tak po prostu dla siebie, jako Louis i Harry. Kiedy dotarliśmy do domu musieliśmy usiąść wszyscy w salonie. Paul coś tam gadał, ale za chwilę sobie poszedł. Poszliśmy więc do siebie. Znowu wszedłem na twittera. Zobaczyłem najnowszy tweet Hazzy. Dziwna sytuacja się dzisiaj zdarzyła... Myślicie, że warto zaryzykować przyjaźń dla miłośći?. Zaraz wszyscy pisali do Harry'ego o co chodzi, w kim się zakochał, czy chodzi o mnie itd. Odpisałem Harry'emu na to. Jeżeli myślisz, że może się udać, to chyba warto zaryzykować. Nie czekałem długo, a dostałem odpowiedź. Czyli myślisz, że powinno się iść do osoby, z którą się przyjaźni i wyznać jej prawdziwe uczucia? Odpisałem Tak, zdecydowanie powinno się. Jeżeli jesteś pewny swoich uczuć. Ta rozmowa z Harry'm jakoś podniosła mnie na duchu. Wyszedłem z pokoju i wybierałem się do pokoju Hazzy. Zderzyłem się z nim w drzwiach jego sypialni. On gdzieś wychodził.
- Dobrze, że jesteś. Chyba musimy pogadać. - uśmiechnął się nieśmiało i gestem zaprosił mnie do środka.
- Lou... - szepnąłem, a chłopak drgnął.
- Hm?
- Wszyscy już poszli spać - zachichotałem. - My chyba też powinniśmy.
- Ehe - wymamrotał i wypuścił mnie ze swojego uścisku.
Poczekałem, aż Louis wstał i razem poszliśmy po schodach do góry. Pożegnaliśmy się przy mojej sypialni. Wszedłem do mojej łazienki, wskoczyłem pod prysznic. Za chwilę w ręczniku poszedłem do siebie. Zrzuciłem ręcznik i przytłoczony nadmiarem myśli momentalnie zasnąłem.
LOUIS
Kiedy się obudziłem była godzina 9 rano. Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu. 1 nieodebrana wiadomość. Nie znałem tego numeru. Otworzyłem więc wiadomość i przeczytałem. Cześć, Louis. Tu Chelsea, pamiętasz mnie? Dałeś mi wczoraj numer po koncercie ;). Spojrzałem na godzinę, o której przyszedł sms. 7:03. On nie ma co robić? Tak, ale laska z niej była fajna. Chociaż szczerze mówiąc nie wywarła na mnie dużego wrażenia, co było dziwne, bo była naprawdę ładna. Widziałem, jak Zayn i Niall ślinili się na jej widok. A dlaczego dałem jej mój numer? Po prostu chciałem zobaczyć reakcję Hazzy. Jestem w nim zakochany od dobrych kilku miesięcy. Na początku po prostu się przyjaźniliśmy. Potem poczułem, że to jest coś więcej. Wiem, że on nie odczuwa tego samego. Jest kobieciarzem i niemożliwe jest, żeby Harry był gejem. Tak, jak ja... Tak, na początku odrzucałem wą teorię, ale już się pogodziłem z tym. Podobają mi się faceci, a szczególnie taki jeden. Ale przecież nie mogę nic z tym zrobić. Taki już jestem. Nie powiem Harry'emu co do niego czuję, bo zniszczę bym naszą przyjaźń. A tego nie chcę. Ale kiedyś... Kiedyś, w odległej odległej przyszłości zdobędę Harry'ego. Kiedyś... Zapisałem sobie numer dziewczyny i zaraz odpisałem. Jasne, że pamiętam. Nie codziennie daję fance numer ;) Jak tam?. Poszedłem do łazienki, ogarnąłem się i zszedłem na dół. Zastałem tam Hazzę i Liama.
- Cześć wam - powiedziałem.
- Hej - powiedzieli jednocześnie.
- Pamiętacie tą fankę wczoraj? Chelsea? Co wyglądała trochę jak Megan Fox? Napisała do mnie - uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem obok Harry'ego i Liama.
- Niezła była - powiedział mało entuzjastycznie Harreh.
- Taaa - powiedziałem i wziąłem łyk herbaty - Ale pewnie mało inteligentna. Spotkaj się, przeleć, usuń numer - uśmiechnąłem się.
- Kiedy masz zamiar się z nią spotkać? - spytał Liam.
- Nie wiem. Kiedyś. Ale się spotkam. Potem zdam wam sprawozdanie - zaśmiałem się i spojrzałem na Hazzę.
- Jadę do sklepu - powiedział z zaciśniętymi zębami.
- Poczekaj, kotku - powiedziałem - Jadę z tobą.
- Nie. Jadę sam - powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Szeroko się uśmiechnąłem widząc tą reakcję. Nie miałem zamiaru spotykać się z tą Chelsea. Tak tylko mówiłem.
- Czemu się szczerzysz? - spytał Liam - Wiesz w ogóle o co mu chodzi?
- Nie mam pojęcia - powiedziałem i poszedłem do siebie.
Usiadłem do laptopa i zająłem się odpisywaniem fanom. Zawsze przy traciłem rachubę czasu. Kochałem ich.
- Stary - poddenerwowany Zayn wszedł do mnie do pokoju - Harry 3 godziny temu pojechał na zakupy i jeszcze nie wrócił. Nie odbiera też telefonu.
Wstałem i poszedłem z Zaynem do salonu, gdzie był już Liam i Niall. Ubrałem buty i wziąłem kurtkę wybierając się w kierunku wyjścia.
- A ty gdzie? - spytał Liam.
- Będziemy z Harry'm za godzinę. - powiedziałem.
- Wiesz, gdzie on jest?
- Mam nadzieję, że tak. - uśmiechnąłem się.
Ruszyłem spacerem w stronę parku. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Harry'ego. Nie odbiera. Kiedy doszedłem do parku, skierowałem się w kierunku małego lasku. Za nim znajdowała się polanka i strumyk. Przeszedłem leśną ścieżkę i rozejrzałem się po polanie. Pod drzewem siedziała osoba z lokami na głowie. Od razu widziałem, że to Harreh. Kurtkę miał rozłożoną pod tyłkiem, a on trząsł się z zimna. Uśmiechnąłem się na jego widok. Zdjąłem kurtkę i cicho podszedłem do niego. Stanąłem za nim i zarzuciłem mu na plecy moją kurtkę. Wystraszył się trochę.
- Po co tu przyszedłeś, Louis? - spytał łagodnym głosem nawet się nie odwracając.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - spytałem zaciekawiony, siadając obok niego.
- Poznałem po zapachu kurtki. A poza tym tylko ty wiedziałeś, że możesz mnie tu znaleźć. A więc... Po co tu przyszedłeś?
- Bo chłopcy umierają ze strachu. Właśnie... - wyjąłem telefon i napisałam Liamowi smsa, że znalazłem Hazzę - Co się stało? Że tak wyszedłeś?
- Nie wiem... Po prostu zły humor mam. Lou, weź tą kurtkę, zimno ci będzie.
- Marzniesz tu od 3 godzin - powiedziałem - Nic mi nie będzie, jak chwilę posiedzę bez kurtki - przysunąłem się do Harry'ego, ale on się odsunął, więc nie nalegałem.
- Jak tam Chelsea? Kiedy się z nią spotkasz? - powiedział obojątnym tonem.
- Nie zamierzam się z nią spotykać. - powiedziałem, a Harry momentalnie na mnie spojrzał.
- Więc dlaczego...? - zaczął, ale mu przerwałem.
- Żeby cię wkurzyć.
- Hm? Jak to? - wytrzeszczył wzrok.
- No po prostu. Wczoraj widziałem twoją reakcję, jak dawałem jej numer. Więc dzisiaj chciałem zrobić ci na złość - zaśmiałem się.
- Jaką reakcję masz na myśli? - spytał zmieszany.
- Zazdrość? - powiedziałem i odgarnąłem jego loki z czoła.
- Louis, ja... - zaczął, ale nie skończył, bo zaczął się do mnie przybliżać. Czy on chce mnie pocałować? Chyba tak.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu. Odebrałem, kątem oka patrząc na czerwonego Harry'ego.
- Zbieraj się - powiedziałem też zawstydzony - Liam dzwonił. Paul jest u nas i chce coś załatwić.
Wstaliśmy z Harry'm i ubraliśmy kurtki. Wsiedliśmy w jego samochód i pojechaliśmy.W drodze do domu nie rozmawialiśmy. Chyba czuliśmy się zbyt zażenowani tą całą sytuacją. W końcu prawie się całowaliśmy. I to nie tak na pokaz jako Larry Stylinson, tylko tak po prostu dla siebie, jako Louis i Harry. Kiedy dotarliśmy do domu musieliśmy usiąść wszyscy w salonie. Paul coś tam gadał, ale za chwilę sobie poszedł. Poszliśmy więc do siebie. Znowu wszedłem na twittera. Zobaczyłem najnowszy tweet Hazzy. Dziwna sytuacja się dzisiaj zdarzyła... Myślicie, że warto zaryzykować przyjaźń dla miłośći?. Zaraz wszyscy pisali do Harry'ego o co chodzi, w kim się zakochał, czy chodzi o mnie itd. Odpisałem Harry'emu na to. Jeżeli myślisz, że może się udać, to chyba warto zaryzykować. Nie czekałem długo, a dostałem odpowiedź. Czyli myślisz, że powinno się iść do osoby, z którą się przyjaźni i wyznać jej prawdziwe uczucia? Odpisałem Tak, zdecydowanie powinno się. Jeżeli jesteś pewny swoich uczuć. Ta rozmowa z Harry'm jakoś podniosła mnie na duchu. Wyszedłem z pokoju i wybierałem się do pokoju Hazzy. Zderzyłem się z nim w drzwiach jego sypialni. On gdzieś wychodził.
- Dobrze, że jesteś. Chyba musimy pogadać. - uśmiechnął się nieśmiało i gestem zaprosił mnie do środka.
czwartek, 22 marca 2012
Prologue
- Harry, wstawaj. Już jesteśmy - usłyszałem przy swoim uchu znajomy głos. Odwróciłem się i zaspanymi oczami spojrzałem na uśmiechniętego Louisa. Po chwili zorientowałem się w jakiej pozycji leżymy. Miałem głowę na jego torsie, a on obejmował mnie ręką. Rozejrzałem się po samochodzie. Żadnego z chłopaków już nie było. Oderwałem się od Louisa i minęło kilka chwil zanim oprzytomniałem. Musiałem zasnąć na Louisie, kiedy wracaliśmy z koncertu. Louis wyszedł z samochodu, a ja zaraz za nim. W domu każdy z nas się odświeżył, po czym spotkaliśmy się w salonie przed telewizorem. Wszyscy rozsiedli się, a dla mnie i Louisa został jeden fotel. Na szczęście dosyć duży. Usiadłem obok przyjaciela, a Zayn włączył film. Przez pierwsze 10 minut wpatrywałem się w Lou, aż on się wkurzył. Odwróciłem więc głowę do telewizora, ale wciąż myślałem o Louisie. Właściwie, to o moich uczuciach do niego. Jesteśmy przyjaciółmi, tak. Ale przecież w ogóle się tak nie zachowujemy. Kiedy przytulam Nialla, czy kogokolwiek innego nie czuję tych... motylów? Tak, tych motylów w brzuchu co przy dotknięciu Louisa. O co chodzi? Jestem gejem i zakochałem się w przyjacielu z zespołu? Nie, wyluzuj Harreh. To niemożliwe. Ale w takim razie dlaczego nieraz śniły mi się erotyczne sceny z Lou? Tak, jestem przerażający. Muszę postarać się chociaż trochę ochłodzić nasze relacje. Postanowiłem trzymać się od Lou daleko. Przynajmniej trochę. Moje postanowienie nie trwało jednak długo, bo po chwili zasnąłem w objęciach Louisa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)