Jesteś czytelnikiem tego bloga?

sobota, 22 grudnia 2012

Chapter 10

HARRY

- Tomlinson do cholery! - krzyknął Niall, kiedy Louis gorączkowo się pakował - Mów, co się stało!
- Fizzy zniknęła! Nie wróciła dzisiaj rano z nocki u przyjaciółki. Dlaczego mama dopiero teraz zadzwoniła?! Jadę do Doncaster!
- Jadę z tobą! - powiedziałem zdenerwowany.
- Nie, pojadę sam. Chcę wszystko przemyśleć po drodze.
- Kochanie, nie zostawię cię teraz samego. - powiedziałem i zacząłem wyciągać moje rzeczy z szafy.
- Jadę sam - warknął - dam wam znać co i jak, jak będę na miejscu. - dodał i wyszedł z domu w ekspresowym tempie.
- Uważaj na siebie - krzyknąłem za nim.

Wróciliśmy wszyscy do salonu, gdzie usiedliśmy w ciszy. Nikt z nas nie wiedział, ile tak siedzieliśmy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie wiedzieliśmy, kto to może być. Dopiero po chwili uświadomiliśmy sobie, że na śmierć zapomnieliśmy o Mandy. Wpuściliśmy dziewczynę do domu. Było koło 22.

- Coś się stało? Gdzie Louis?
- Pojechał do Doncaster, jego siostra zaginęła - wyjaśnił Liam.
- Ojj - nie wiedziała, co powiedzieć - Może ja wrócę do domu. Nie chcę wam przeszkadzać.
- Nie, przestań. Mieszkasz na drugim końcu Londynu. Nie będziesz teraz jechała. - powiedział Zayn - Przepraszamy cię, że tak wyszło. Chodź, pokażę ci pokój gościnny, gdzie będziesz mogła spać.
- Ja idę się położyć i czekać na wieści od Lou - powiedziałem i nie żegnając się, udałem się do pokoju.

Wszedłem do siebie, zrzuciłem z siebie ubrania i poszedłem pod prysznic. W głowie cały czas miałem przestraszoną twarz Louis'ego. Sam się martwiłem. Nawet bardzo. Przecież jakby nie patrząc Tomlinsonowie byli moją rodziną. Uwielbiałem ich wszystkich. Bałem się o Fizzy. Co się mogło stać? Wyszedłem spod prysznica i spojrzałem na telefon - nic. Żadnej nowej wiadomości od Lou. Poszedłem do pokoju, założyłem bokserki i wskoczyłem do łóżka. Wziąłem laptopa i wszedłem na twittera. Nic nowego. Sam spam i tweety o Larry'm. Postanowiłem, że postaram się zasnąć, chociaż dobrze wiedziałem, że to mi się nie uda. Leżałem dobre 2 godziny, kręcąc się. Lou nie pisze, nie dzwoni. Może to ja powinienem się odezwać? Nie, lepiej nie. Przecież mówił, że da znać, jak będzie w Doncaster. Czyli jeszcze nie dojechał? Harry, uspokój się. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi.

- Proszę - powiedziałem i otarłem łzy, które niezauważenie zaczęły spływać mi po policzkach.
- Cześć - usłyszałem głos Mandy - Mogę wejść?
- Jasne, chodź. Co jest?
- Jakoś tak głupio się czuję tutaj. I nie mogę spać. Słyszę, że ktoś co chwilę chodzi, chłopcy chyba też nie mogą spać. Ty masz czerwone oczy od płaczu, a ja się bardzo nieswojo czuję. Pomyślałam, że przyjdę do Ciebie pogadać.
- Chcesz, to połóż się obok mnie. - powiedziałem i przesunąłem się kawałek, żeby zrobić dziewczynie więcej miejsca.
- Louis się odzywał? - spytała.
- Nie. Czasami zachowuje się naprawdę dziecinnie. Kocham go, ale mam wrażenie, że to wszystko między nami nie ma sensu. Jesteśmy sławni, jesteśmy chłopakami i się kochamy. To samo w sobie jest pozbawione sensu!
- Harry, przestań. Coś wielkiego jest między wami i to widzi cały świat. Nie mów mi, że to nie ma sensu, bo wasza miłość jest naprawdę piękna. Od początku działo się coś między wami i nie zaprzeczaj, że nie.
- Wiem, to wszystko prawda, ale... czasami brakuje mi normalności. Chciałbym mieć dziewczynę, tak żeby nikt nie mówił o mnie 'pedał'..
- Hazz, jesteś gejem...
- Bi - przerwałem jej.
- Dobra. Jesteś bi. Ale sprawiałoby ci przyjemność całowanie dziewczyny, której w ogóle nie kochasz? Naprawdę wolałbyś być z dziewczyną tylko dla opinii publicznej? To Tomlinsona kochasz całym sercem.
- Mandy, pocałuj mnie. - powiedziałem pewnie.
- Co?!
- Chcę tylko sprawdzić moje uczucia do Lou.
- Nie. Nie zrobię mu tego - powiedziała, ale przerwałem jej i przyssałem się do niej.

Dziewczyna po chwili szoku zaczęła oddawać pocałunek. Robił się coraz bardziej namiętny. A co ja czułem? Czułem, jakbym po prostu się całował. Bez żadnych motyli w brzuchu, bez żadnego podniecenia. Mimo to, próbowałem dalej. Obróciłem dziewczynę na plecy, a sam znajdowałem się nad nią. Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają.
- Louis się odzywał? - usłyszałem głos Liama.
Zszedłem z dziewczyny, a Liam się wycofał bez żadnych uczuć wypisanych na twarzy.
- Pójdę już - powiedziała speszona Mandy. - A co z Liamem?
- Rano mu wszystko wyjaśnię. Dobranoc - powiedziałem i zamknąłem oczy, próbując powstrzymać łzy. Pojebany Harry. Co ja zrobiłem?

***

Rano, po nieprzespanej nocy zszedłem do kuchni, gdzie siedział sam Liam. Usiadłem na przeciwko niego.
- Chyba mamy do pogadania, kolego - powiedział z groźną miną.
- To był eksperyment. Sprawdzałem tylko, czy będę czuł te motylki i to podniecenie, jak przy pocałunku z Lou. To naprawdę nie tak jak myślisz. - powiedziałem, a zaraz w drzwiach za plecami Liama ujrzałem Lou. Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Li ciągnął rozmowę.
- Harry, do cholery! Wszedłem do Ciebie do pokoju, a ty leżałeś na Mandy i ją całowałeś! Po chuja to zrobiłeś?! - w tym momencie mina Lou zupełnie się zmieniła. W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy.
- Louis! To nie tak! - krzyknąłem i wybiegłem za nim. Lou biegł w stronę parku. Zapewne na polankę. A ja jak idiota biegłem za nim. W papciach i piżamie, gdzie było mi kurewsko zimno. Krzyczałem, ale on się nie odwracał. Dobiegliśmy na polankę, gdzie byliśmy całkiem sami, otoczeni świeżym londyńskim i jeszcze wilgotnym powietrzem.

- Jak mogłeś?! - krzyknął na cały głos przez płacz - Jak kurwa mogłeś mi to zrobić?!
- To nie tak! - krzyknąłem, również płacząc.
- Zawsze tak się mówi! Nie chcę słuchać twoich wymuszonych wyjaśnień!
- Louis! - powiedziałem już ciszej, ale tak żeby słyszał. - Posłuchaj mnie chociaż przez chwilę.
- Nie ma czego. - warknął - Kocham cię całym sercem, jesteś dla mnie najważniejszy, a ty robisz... coś! nawet nie wiem co, z fanką!
- Daj mi 5 pierdolonych minut! Obiecuję, że ci to wyjaśnię - stanąłem przed nim i spojrzałem w wypełnione bólem, miłością i nienawiścią tęczówki.
- Chodź usiąść - powiedział spokojniej, a mi kamień spadł z serca.
- Zanim zacznę - co z Fizzy?
- Znalazła się. Mów, bo chcę już skończyć to wszystko.
- To wszystko, czyli związek ze mną? - spytałem, a w moich oczach znów pojawiły się łzy.

LOUIS

Harry znów zaczął płakać. Miałem ochotę teraz pocałować go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłem. Nie mogę być tak uległy.
- Mów. - powiedziałem bez uczuć.
- Nie mogłem spać, bo się nie odzywałeś. Za chwilę przyszła Mandy i powiedziała, że nie może spać i czuje się nieswojo. Powiedziałem, żeby położyła się obok, jeżeli chce. Zaczęliśmy rozmawiać o tobie. Powiedziałem jej, że kocham cię, ale chciałbym mieć normalny związek i to mnie trochę przeraża, że ludzie cały czas się na nas gapią, kiedy idziemy ulicą. Powiedziała, że kocham cię i nie mam zaprzeczać. Nie powiem ci, że ona mnie pocałowała, bo nie chcę cię okłamywać. - przerwał, a ja starłem z policzków łzy - Pocałowałem ją. Chciałem sprawdzić, czy poczuję takie motylki i takie podniecenie jak przy pocałunku z tobą. Nie poczułem kompletnie nic. Więc całowałem ją dalej. Chciałem w końcu poczuć coś, ale nic takiego się nie stało. Mandy jest piękną dziewczyną, a mi nawet nie stanął, kiedy miałem ją w łóżku. I wtedy wszedł Liam. Wyszedł za chwilę, Mandy też. I rano Liamowi mówiłem to, co teraz mówię tobie. To był zwykły eksperyment. Nic nie czuję do tej dziewczyny. Nie wiń jej za to, co się stało. Ona nie chciała mnie pocałować, powiedziała, że nie zrobi ci tego. - Hazz odważył się spojrzeć mi w oczy - Kocham cię, Louis. Kocham cię najbardziej na świecie.
- Też cię kocham, Hazz - szepnąłem - Ale nie rób mi takich numerów, proszę..
- Nigdy więcej, obiecuję - powiedział i pochylił się, żeby mnie pocałować. - A teraz zbieraj się, idziemy do domu, bo chłopcy chcą wiedzieć co z Fizzy - powiedział i mnie podniósł.

Poszliśmy do domu, gdzie wszyscy siedzieli u nas w salonie. Liam spojrzał badawczo, więc uśmiechnęliśmy się do niego. Opowiedziałem im, że Fizzy po nocce u przyjaciółki poszła na zakupy, a telefon jej się rozładował. Mama dała jej taki szlaban, że już chyba nigdy nie wyjdzie z domu. Wziąłem moje walizki i udałem się do pokoju Harry'ego, żeby się rozpakować.

********
Widzicie to?! Napisałam rozdział! Nie wiem, czy jestem z niego zadowolona, jakiś taki przeciętny jest ;d Postanowiłam, że zrobię wam prezent i dodam tu coś ;) Wczoraj naszła mnie taka wena, więc zaczęłam pisać, a dzisiaj tylko dokończyłam. ;) jestem ciekawa, ile będzie komentarzy pod tym rozdziałem. hahah. z 3? Bo chyba już nikt nie zagląda na tego bloga :D hah. Dobra, kończę powoli jeszcze tylko chciałabym Wam życzyć zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Abyście spędzili je w miłym, rodzinnym gronie w przyjemnej atmosferze! Ujawnienia się Larry'ego i w ogóle wszystkiego, co sobie życzycie. Wesołych Świąt!




środa, 28 listopada 2012

Libster Awards

Witam! Tak, wiem - powinien być nowy rozdział. Niestety nie mam czasu na napisanie go. W tygodniu mam codziennie sprawdzian + jakieś 2-3 kartkówki. W weekendy staram się spotykać z ze znajomymi i z chłopakiem - robimy ogniska, imprezy, chodzimy do baru. Więc, jak sami widzicie, po prostu nie mam czasu... Ale nie o tym chciałam pisać;)
Otóż zostałam nominowana w grze Libster Awards 2 razy ( tu: http://polandloves-onedirection.blogspot.com/2012/11/gra-libster-awards.html i tu: http://wafelku.blogspot.com/2012/11/libster-awards.html! ;) Sama nie do końca wiem, o co w tym chodzi, więc po prostu macie tutaj opis gry:
"Libster Awards to nagroda, która jest otrzymywana od innego blogera za uznanie za 'dobrze wykonaną robotę'. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych od osoby, która cię nominowała, a potem nominować 11 osób i zadać im 11 pytań"

To najpierw odpowiem na pytania:
1)
Pyt1: Piosenka, która przywołuje wspomnienia?
Odp1: Hmm. Prawdopodobnie są takie dwie: "Napisz proszę chociaż krótki list" - Sumptuastic i "Sunligt" - DJ Antonine! ;)
Pyt2: Ulubiony film?
Odp2: Właściwie, to nie wiem. Moje ulubione filmy zmieniają się co tydzień! Ale jednymi z moich ulubionych filmów na pewno są "Magic Mike" i "21 Jump Street". (;
Pyt3: Jedno słowo, aby Cię opisać to?
Odp3: hmmm. myślę, że pojebana będzie odpowiednie ;d
Pyt4: Twoje motto?
Odp4: Nie mam raczej motta.
Pyt5: Czym kierujesz się w życiu?
Odp5: Na pewno nie rozumem! ;)
Pyt6: Gdzie chciałabyś mieszkać?
Odp6: Jest kilka takich miejsc. Wiem, że niemożliwe jest mieszkać w nich wszystkich jednocześnie, ale każde jest inne pod względem ludzi, czy nawet odległości od Polski ;d Więc: Anglia (Londyn), Las Vegas i Jamajka <3
Pyt7: Ulubiony przedmiot w szkole?
Odp7: Zdecydowanie j. angielski.
Pyt8: Ulubiona potrawa?
Odp8: Wszystko co od mojej babci! <3
Pyt9: Jakie jest twoje hobby?
Odp9: nie mam hobby, nie mam talentów, ale otaczają mnie zajebiści ludzie, więc ich nie potrzebuję! ;)
Pyt10: Masz jakiegoś idola?
Odp10: One Direction, Justin Bieber, Ed Sheeran, Peja
Pyt11: Ulubiona książka?
Odp11: Nie mam właściwie, bo nie czytam dużo. Ale bardzo lubię czytać 'Zmierzch' i mogę czytać w kółko, bo jest bardzo dobrze napisany ;)

2)
Pyt1. Jak poznałaś One Direction?
Odp1: Miałam twittera,  ponieważ jestem też belieberką. I z czasem pojawiało się coraz więcej kont, dotyczących zespołu One Direction. Przesłuchałam kilka piosenek, obejrzałam kilka występów i się zakochałam! ;)
Pyt2. Czym się interesujesz?
Odp2. Właściwie, to nie mam spacjalnego hobby.
Pyt3. Ulubiona piosenka chłopaków?
Odp3: Aktualnie jest to na pewno "Summer love" i "Little Things"
Pyt4. Twój ulubiony film?
Odp4. Było wyżej, więc nie będę się powtarzać ;)
Pyt5. Twój ideał chłopaka?
Odp5: Nie mam jakiegoś konkretnego ideału, ale podobają mi się chłopcy z niebieskimi oczami! Ewentualnie brązowe mogą też być ;d I żeby nie był jakiś zbytnio ułożony, wolałabym żeby był typem bad boy'a ;)
Pyt6. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
Odp6: Nie mam pojęcia. Nocna wena ;)
Pyt7. Skąd czerpiesz pomysły na rozdziały w swoim blogu?
Odp7. Czasami po prostu przychodzą do głowy takie pomysły, że wiesz, że musisz je zrealizować ;)
Pyt8. Twoje największe marzenie?
Odp8: Odwiedzić Anglę lub Irlandię w nadchodzące wakacje.
Pyt9. Czy twoja przyjaciółka/przyjaciel też kochają Larry'ego?
Odp9. Myślę, że na pewno uważają, że jest to słodkie. Wydaje mi się jednak, że dopuszczają do siebie myśl, że to tylko przyjaciele, czego ja jednak nie potrafię zrobić ;)
Pyt10. Organizujesz lub jeździsz ja jakieś zloty fanek 1D?
Odp10. Niestety nie byłam jeszcze na żadnym, ale rozważam opcję, żeby zorganizować mini zlot w mieście niedaleko mnie. Niestety nie znam dużo directioners z tych okolic, więc najpierw muszę poznać ich więcej, żeby zorganizować zlot ;) Leszno w Wielkopolscie ;) jesteś z okolic? To pisz do mnie na twittera: @alicjaaloves1D
Pyt11. Gdybyś miała możliwość wybrać sobie jedną moc... jaką byś wybrała (np. latanie itd)?
Odp11. Prawdopodobnie byłoby to teleportowanie się lub bycie niewidzialną ;)

Blogi, które chciałabym nominować:
http://becausetruelovecannothide.blogspot.com/
http://give-me-name-please.tumblr.com/nostringsattachedPL
http://larrystylinsonn.blogspot.com/
http://beneaththewords.tumblr.com/forangelstofly-tlumaczenie
http://beneaththewords.tumblr.com/teacherspet-tlumaczeniepolskie
http://iwanna-feelyourlove.tumblr.com/
http://heart-without-you.blogspot.com/
http://story-of-larry-stylinson.blogspot.com/
http://art-larry.blogspot.com/
http://larry-stylinson-bromance.blogspot.com/
http://the-perfect-melody.blogspot.com/

A teraz pytania dla was:
1. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga z opowiadaniem akurat o Larrym, a nie np. o Ziamie?
2. Jak to się stało, że jesteś fanką 1D?
3. Masz innych idoli poza 1D?
4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka z 'Take me home'?
5. Jaką jesteś osobą? Opisz siebie w kilku słowach.
6. Jakie masz plany na przyszłość?
7. Czego najbardziej nie możesz się doczekać?
8. Czyj głos z 1D jest twoim ulubionym?
9. Masz w swoim otoczeniu directioneki/directionerów?
10. Jakie jest aktualnie twoje największe zmartwienie?
11. Jaki przedmiot w szkole jest twoim ulubionym, a jaki najbardziej znienawidzonym?

Dziękuję wam za uwagę! ;) kocham was wszystkie, czytające bloga (mam nadzieję, że są tu jeszcze takie osoby) (; xx.

czwartek, 13 września 2012

Chapter 9

HARRY

- Nie wierzę, że to zrobiliśmy... - powiedziałem, kiedy leżałem wtulony w Louisa na kanapie w salonie.
- Ja też - uśmiechnął się - Ale jestem szczęśliwy, że to zrobiliśmy. Hazz. Mamy cały dzień wolny i zero planów. Co powiesz na dzień dla nas? Larry in London?
- Zgoda! - powiedziałem i gwałtownie wstałem - To co powiesz na London Eye, wypad do MSC, połażenie trochę po Londynie, jakąś kolację i mnóstwo zapasów na wieczór?
- No to na co czekamy? - wstał i się uśmiechnął, po czym dał mi soczystego całusa.

Kiedy wyszliśmy z domu było koło 13. Najpierw pokierowaliśmy się do Milkshake City. Po drodze dorwali nas paparazzi. A że szliśmy ładnie za rękę i się do siebie szczerzyliśmy, to zadawali milion pytań na minutę. Ani trochę się tym nie przejmowaliśmy. Byliśmy zakochani, ujawnieni i szczęśliwi. Zamówiliśmy sobie po ulubionym shake'u i usiedliśmy przy stoliku. Podeszła do nas jedna dziewczyna

- Cześć, sorry, że przeszkadzam. - powiedziała  śliczna brunetka. Mimo, że byłem w 100% gejem i w 100% zakochany w Louisie, nie mogłem oderwać od niej wzroku - Ale mogę prosić o autograf?
- Jasne - zaśmiał się Lou i podpisał się dziewczynie w zeszycie - Harry! Lou do Hazzy - zaczął machać mi ręką przed oczami.
- Eh. Już. - powiedziałem i także podpisałem się dziewczynie w zeszycie - Jak masz na imię? - zatrzymałem ją jeszcze.
- Jestem Mandy. - uśmiechnęła się.
- Mandy, jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Podasz mi swojego twittera? - powiedziałem.
- Harry! - Louis zakrztusił się swoim shake'm.
- Przepraszam, Lou. Ale... no spójrz. Nie sądzisz, że to jest najpiękniejsza dziewczyna na świecie?
- Nie wiem, Harry. - powiedział. - Nie patrzę na dziewczyny! I ty chyba też nie powinieneś. - zaśmiał się.
- Nie gniewaj się. Louie - powiedziałem i musnąłem jego policzek, po czym znowu zwróciłem się do dziewczyny. - To jak z tym twitterem?
- @MandyStylinson - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się nieśmiało.
- High five, Mandy! - powiedziałem entuzjastycznie - Larry Stylinson forever - uśmiechnąłem się do Lou, a on to odwzajemnił i lekko musnął moje wargi
- Awww - powiedziała Mandy - Cieszę się, że jesteście razem.
- My też - powiedzieliśmy równocześnie.
- Dobra, nie przeszkadzam. - uśmiechnęła się - Do zobaczenia może - dodała i wyszła z MSC.
- Louis... - zacząłem
- Hm?
- Kocham cię, wiesz? - uśmiechnąłem się, co on tylko odwzajemnił.
- Patrz! to telefon Mandy! - powiedział. - Trudno. Potem jej napiszemy na twitterze, żeby się spotkała, to oddamy jej telefon.

LOUIS

Przez kilka następnych godzin chodziliśmy po Londynie i świetnie się bawiliśmy. Wróciliśmy do domu koło 18. Horan leżał na kanapie i objadał się, a Liam i Zayn byli u siebie. Poszliśmy z Harry'm do jego sypialni.
- Lou... Mam pewien pomysł, ale boję się, że wyzwiesz mnie, że znowu gadam o Mandy - zaśmiał się.
- Mów - uśmiechnąłem się, włączając komputer.
- Może by tak ją zeswatać z którymś z chłopaków?
- Harry - westchnąłem - Nawet jej nie znasz... jak chcesz to zrobić?
- Napisać do niej na twitterze, zaprosić ją na wieczór i poznać z chłopakami. Myślę, że najbardziej by pasowała do Zayna, ale nie wiem...

Nic nie odpowiedziałem, tylko wpisałem na twitterze w wyszukiwarce '@MandyStylinson' i wyszukałem dziewczynę. Miała swoje zdjęcie <klik>. Rzeczywiście była ładna. Sfollowałem dziewczynę, a chwilę później zrobił to samo Harry, tylko, że z telefonu. Napisałem na twitterze:
@Harry_Styles Dziękuję za cudowny dzień w Lodnynie. < 3 love you, babe! . xx. ; )
Poczekałem chwilę i zaraz dostałem odpowiedź:
@Louis_Tomlinson love u 2! <3 jakie plany na wieczór? ^^
zaśmiałem się pod nosem i odpisałem.
@Harry_Styles Let's have sex! :D lol.
Harry zaśmiał się krótko i odłożył tolefon.

- Chodź tu do mnie - powiedział i uśmiechnął się, co odwzajemniłem. Podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach okrakiem.
- Cieszę się, że cię mam. W tym momencie nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli być tylko kumplami z zespołu. - powiedział cicho i musnął moje usta. Przewrócił nas tak, że ja leżałem, oplatając go nogami, a on był nade mną.
- Harry, nie. - odepchnąłem go - My cały czas się jebiemy.
- To źle? - zaśmiał się, całując moją szyję.
- Tak! - powiedziałem zniecierpliwiony. - nasz związek to ma być nie tylko seks!
- Okej - powiedział i usiadł obok mnie - to co robimy? Pogramy w szachy, karty czy pooglądamy ptaszki na drzewach przez lornetkę?
- Dobra, chodź na seks - powiedziałem z grymasem na twarzy, na co on zachichotał uroczo. Położyliśmy się na łóżku i całowaliśmy. Ściągnęliśmy swoje koszulki, Harry był już w samych bokserkach, kiedy usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Zayna z grymasem na twarzy i... Mandy z bananem.
- Ona twierdzi, że was zna i że ukradliście jej telefon. Co odpierdoliliście, kretyni?
- Oj, przepraszam - wzburzyłem się, wstając i podchodząc do biurka, gdzie leżał telefon dziewczyny - Mandy zostawiła telefon przy naszym stoliku w MSC. - powiedziałem, podając dziewczynie komórkę.
- Moment! - przerwał Harry - Zayn, dlaczego Mandy przyszła tutaj, do nas do pokoju, a nie poczekała w salonie.
- Nalegała, że chce przyjść do waszej sypialni. - powiedział Zayn obojętnie.
- I wszystko jasne! Mandy, czyżbyś widziała ostatniego tweeta Lou? - zaśmialiśmy się wszyscy.
- Mogłam poczekać te 10 minut, nie? Byłabym tu w odpowiednim momencie. - zaśmiała się.
- Guys, może zrobimy sobie dzisiaj kolejny wieczór filmowy? - zaproponował Zayn, na co momentalnie się zgodziliśmy - Mandy, czuj się zaproszona. Ile właściwie masz lat?
- Jutro 18 - uśmiechnęła się. - I wpadłabym na wieczór filmowy, ale to pewnie będzie trwało długo, a ja nie mam zamiaru tłuc się przez cały Londyn w nocy autobusem.
- Mamy kilka wolnych sypialni tutaj. Albo zawsze jest miejsce u mnie - powiedział i się zaśmiał.
- Dobra, zgoda. To ja pojadę do domu, wezmę rzeczy na jutro i wracam, okej?
- Czekamy - powiedział Harry. - Tymczasem możecie już wyjść?
- Jasne - powiedzieli równo i wyszli.
Wróciliśmy z Harry'm do poprzedniej czynności. Wieczorem wszyscy się zebraliśmy w salonie i zaczęliśmu oglądać filmy. Wszystko było dobrze, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Mama.
- CO?! Jak to zaginęła?! Cholera, mama! Mów co się stało! - krzyczałem ze łzami w oczach.

***
PRZEPRASZAM. Chyba już dużo razy was przepraszałam w tym opowiadaniu, ale cóż... rozdział jest krótki, chujowy i z dupy wzięty.
EDIT 1. Tak, wszystko zaczyna się komplikować. Przypuszczam, że większość z was już wie, co się teraz stanie ;d lool. ale zachowajcie to dla siebie. Może są tacy czytelnicy, którzy niczego się nie domyślają. ;d ale spokojnie, będzie dobrze. pewnie zauważyłyście, że moje opowiadania zazwyczaj nie posiadają jakiś dramatycznych scen,a tym bardziej sad endów ; )
EDIT 2. Na samym dole bloga macie kilka list - informowani, co czytam oraz nowo dodane moje blogi. Opowiadań zaczęłam pisać mnóstwo, na początku o JB, później o 1D. Wszystkie moje wypociny możecie znaleźć na dole. I nie krytykujcie za bardzo. hahah. Ja sama się śmieję, kiedy teraz czytam tamte opowiadania. Były głupie i zbyt proste. lol
EDIT 3. W sondzie do góry jest ponad 150 głosów, co znaczy, że ponad 150 osób czyta to gówno. MASSIVE THANK YOU. nie wiedziałam, że jest was aż tyle. Skoro tyle osób interesuje się losem Larry'ego w tym opowiadaniu, może ktoś chciałby także pogadać ze mną. hahah. tak więc jeżeli się nudzicie, macie pytanie dotyczące opowiadania, czy też nie, wystarczy napisać na twitterze do mnie ; ) @alicjaaloves1D - czekaaaam! < 3
EDIT 4. Mam pytanie. Pewnie odpowiedź będzie 'nie', ale może jednak ;d Jest tu jakiś chłopak? Jeżeli tak, to niech się ujawni!! Niech napisze komentarz, albo napisze do mnie na twitterze!
dziękuję osobom, które przeczytały te informacje ; )
love you all, do następnego babes! xx.


niedziela, 29 lipca 2012

Chapter 8



Byliśmy w drodze do Holmes Chapel.


- Harry. Powiemy twojej rodzinie?
- Louis... - jęknąłem.
- Dlaczego nie chcesz im powiedzieć?
- Bo Robin... On nienawidzi gejów. Boję się go. Boję się, że wyrzuci mnie za drzwi.
- Chcesz ich okłamywać całe życie? to i tak będzie podejrzane, jak przyjedziemy razem, nie sądzisz?
- Mam im powiedzieć? - spytałem.
- Nie mogę ci tego nakazać - spojrzał na mnie - Ale jeżeli chcesz mojej rady, to tak.Powinieneś im powiedzieć.
- Powiem. Pierwsze co zrobię, to zwołamy ich wszystkich do salonu i powiemy im, dobrze?
- Dobrze. Kocham cię, harry.
- Ja Ciebie też.


Po godzinie byliśmy już pod moim domem. W domu była mama, Robin i Gemma. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, po czym poszliśmy zanieść rzeczy do mojego pokoju. Zeszliśmy na dół i tak, jak sobie obiecałem, zwołałem całą rodzinę do salonu.


- Muszę wam coś powiedzieć. Stwierdziłem, że nie chcę tego przed wami ukrywać. Ja... My.. - przymknąłem oczy i wziąłem oddech - Ja i Louis jesteśmy razem. - powiedziałem i ścisnąłem jego dłoń. Zapadła cisza.
- Do cholery, Harry! - krzyknął Robin - Wiedziałem, że coś jest z tobą nie tak! Wynoś się, nie chcę cię już nigdy widzieć! I ciebie też, Tomlinson!


W moich oczach pojawiły się łzy, a Lou mocniej ścisnął moją dłoń - Mamo? - szepnąłem, a ona pokręciła przecząco głową i wyszła z pokoju. Wyrwałem rękę z uścisku Lou, pobiegłem do mojego pokoju, wziąłem bagaż i wybiegłem z domu. Wsiadłem do auta i odjechałem, nie myśląc o niczym.


LOUIS


Wybiegłem za Harry'm i nie wierzyłem w to, co widzę. On odjechał beze mnie. Pojechał do Londynu, zostawiając mnie samego w Holmes Chapel. Spojrzałem na Robina. W jego oczach było widać gniew.


- Już się wynoszę - warknąłem.


Poszedłem do pokoju Harry'ego po swój bagaż. Kiedy chciałem wychodzić z jego sypialni, ktoś stanął w drzwiach. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Gemmę.


- Louis - powiedziała i mnie przytuliła - Gdzie on pojechał? Do Londynu?
- Myślę, że tak. Beze mnie.
- Zawiozę cię. Muszę z nim pogadać. Poczekaj 3 minuty, tylko wezmę jakieś ubrania na jutro.


Gemma poszła się spakować i za chwilę siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w stronę Londynu. Po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Wziąłem walizkę i praktycznie zbiegłem do domu. Zobaczyłem Harry'ego walizkę przy wejściu. Przebiegłem cały dom, ale nigdzie go nie było. Wybrałem więc jego numer, ale telefon był wyłączony. Była godzina 21. Powiedziałem Gemmie, żeby została u nas i się rozgościła i jak Harry wróci, żeby dała mi znać, natomiast ja wybiegłem z domu i pognałem w stronę polanki. Wiedziałem, że go tam znajdę. Byłem pewien. Siedział pod tym samym drzewem. Szybko podbiegłem do niego.


- Harry! - wydyszałem, kiedy stanąłem obok niego.
- Zostaw mnie - powiedział, płacząc.
- Chodź do domu. - powiedziałem, przytulając go.
- Nie!! - krzyknął i się wyrwał. - To twoja wina! To jest do cholery wszystko twoja wina! To ty powiedziałeś, że będzie lepiej, jak im powiem! Kurwa, Louis! To twoja wina! - wykrzyczał, a ja poczułem ukłucie w sercu i łzy w oczach.
- Przepraszam! Przepraszam, że cię do tego namówiłem! Przepraszam, że jesteśmy razem. Do cholery, przepraszam, że cię kocham! - krzyknąłem i wybiegłem z polany w kierunku domu.


Gemma siedziała w salonie i oglądała tv. Przeprosiłem ją i pobiegłem do mojego pokoju. Cały czas miałem w głowie słowa Harry'ego. On naprawdę tak myśli. I powiedział mi to prosto w twarz. Położyłem się na łóżku. Nie wiem, ile tak leżałem. Kiedy mi się znudziło, wstałem i wyszedłem na balkon. Gapiłem się na ulice Londynu. Spojrzałem na telefon. Była godzina 23:28, a ruch na ulicach nie malał. Jeździły samochody, taksówki, na chodnikach było widać ludzi. Chodzili sami, parami. Niektórzy też chwiali się i chodzili zygzakiem po chodniku. Pewnie chcieli zatopić swoje smutki w alkoholu. Może też powinienem? Nie, to wyjście bez sensu. Kiedy tak myślałem, poczułem, że czyjeś ręce obejmują mnie w pasie. Podskoczyłem, bo się wystraszyłem, ale nic nie mówiłem. Czekałem, aż on się odezwie. Aż zacznie wyduszać swoje przeprosiny, które pewnie i tak będą bez sensu, a ja mu wybaczę.


- Przepraszam - odezwał się i położył głowę na moim ramieniu - Nie chciałem tego powiedzieć. Nie obwiniam cię za to, że moi rodzice mnie wyrzucili w domu. Po prostu byłem w szoku, że nawet mama się ode mnie odwróciła. Przepraszam Cię. Jesteś najważniejszą osobą na świecie. Kocham cię, jak jeszcze nigdy nikogo. Od kiedy się poznaliśmy, wiedziałem, że będziesz moim najlepszym przyjacielem. I byłeś. Przez jakiś czas. Przez niecałe 2 lata byłeś moim najlepszym przyjacielem. Teraz nim nie jesteś. Teraz jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego mogłem sobie wymarzyć. I dziękuje ci za to, że jesteś ze mną, bo bez ciebie byłbym nikim. To dzięki tobie, uświadomiłem sobie, kim naprawdę jestem. To ty pomogłeś mi odkryć siebie, za co cholernie ci dziękuję. Kocham cię, Louis'ie William'ie Tomlinson'ie. Kocham cię najbardziej na świecie.
- Też cię kocham. - powiedziałem, ale wciąż się do niego nie odwróciłem.
- Wybaczysz mi? - zapytał i pocałował mnie w szyję.
- Pod jednym warunkiem - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Hm? - spytał, nie przestając mnie całować po szyi, przez co miałem ciarki.
- Zrobisz mi jutro naleśniki na śniadanie.
- Jesteś głupi, wiesz? - zaśmiał się i odwrócił mnie w swoją stronę - I.. zgoda, dostaniesz naleśniki - dodał i złożył na moich ustach soczysty pocałunek. - I jeszcze jedno. Co Gemma robi na dole? Chce się ze mnie pośmiać?
- Nie, głupcze! - zaśmiałem się i odgarnąłem loki z jego czoła - Przywiozła mnie z Holmes Chapel, kiedy ty mnie tam zostawiłeś - uśmiechnął się niewinnie - I wydaje mi się, że ona wspiera Larry'ego. Chodźmy do niej, bo siedzi sama u nas w salonie.


Zeszliśmy do salonu, gdzie Gemma uśmiechnęła się na nasz widok.


- Widzę, że już pogodzeni - wyszczerzyła się jeszcze bardziej - Harry, bracie, chodź po tulaska! - powiedziała i wtuliła się w mojego chłopaka - Przepraszam cię za mamę i Robina.
- Nie twoja wina, przecież. Trudno. Nie obchodzą mnie już oni. Mam najlepszego chłopaka na świecie. A ty... tobie to nie przeszkadza?
- Coś ty? Mam gdzieś twoją orientację, zawsze będziesz moim kochanym bratem. Sorry, że pytam, ale kto o was wie?
- Chłopacy i moja rodzina - odezwałem się i usiadłem na kanapie.
- A.. światu macie zamiar powiedzieć?
- Chciałbym - powiedziałem szeptem, tak, żeby nikt nie usłyszał, ale chyba mi nie wyszło.
- Ja też bym chciał. Ale nie możemy tego zrobić bez zgody chłopaków. - powiedział Harry i usiadł obok mnie.
- I menadżera - dodała Gemma.
- Powinniśmy go słuchać, ale przecież co jego obchodzi to wszystko? To nasz zespół, nie jego. Jak Zayn, Liam i Niall by się zgodzili, to Paul'owi nic do tego. - powiedział Harry i mnie przytulił.
- Ale jesteście słodcy, wiecie? - uśmiechnęła się. - Aż chciałoby się zrobić wam zdjęcie. Jest północ, chyba będę wracała do Holmes Chapel. 
- Zostań do rana. Chyba nie będziesz jechała w nocy - uśmiechnąłem się - Ja mam dosyć, idę spać. Harry, idziesz?
- oj taaaaaak - powiedział i poruszał brwiami, co nie umknęło uwadze Gemmy.
- Nieeee! Nie zrobicie mi tego! - zaśmiała się. - dobra, ja też idę spać. Będę spała tu w gościnnym na dole. Dobranoc. - powiedziała i ruszyła w kierunku pokoju gościnnego, a my poszliśmy do sypialni Hazzy.


Grzecznie poszliśmy spać, wtuleni w siebie. Rano, kiedy się obudziłem, Harry'ego nie było obok mnie. W bokserkach zszedłem do kuchni, gdzie Harry i Gemma siedzieli przy stole, a na nim leżały naleśniki.


- Dzień dobryy! - powiedziałam i dałem Harry'emu buziaka w usta, ale on mnie przytrzymał i zamieniło się to w namiętny pocałunek. Oderwałem się od niego - Nie wierzę, że zrobiłeś mi te naleśniki - zaśmiałem się.


Zjedliśmy śniadanie, po czym Gemma pożegnała się i pojechała do Holmes Chapel. My rozsiedliśmy się na kanapie i oglądaliśmy tv. Koło 15 zadzwonił Paul, że mamy jutro wywiad. Od razu zadzwoniliśmy do chłopaków i po kilku godzinach wszyscy już byliśmy w Londynie. Wszyscy byliśmy źli na Paula. Mieliśmy mieć kilka dni wolnego, a on nagle daje nam znać, że mamy wywiad. 


- Ale jestem na niego zły - powiedziałem, kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie - Chciałbym zrobić mu jakoś na złość, czy coś.
- Potwierdźmy nasz związek. - zaśmiał się Harry - Będzie wtedy totalnie wkurwiony.
- Wiesz, że nie możemy tego zrobić. - uśmiechnąłem się smutno.
- Dlaczego nie? - wtrącił się Liam. - Mi to nie przeszkadza, jeżeli się ujawnicie. true directioners zostaną z nami, a fake directioners mnie nie obchodzą.
- Liam ma rację - powiedział Zayn. - Niall?
- Jestem za! Larry forever.
- Poważnie mówicie? - zdziwiłem się.
- Jasne! - powiedzieli równo.


Byłem strasznie zestresowany przed wywiadem. W końcu mieliśmy się z Harry'm ujawnić. Nie byłem pewien, czy to był dobry pomysł, ale już postanowiliśmy. Harry widocznie widział, jak się stresuję, bo przytulił mnie i szepnął "będzie dobrze". Reporterka nas zapowiedziała, po czym weszliśmy na antenie. Usiadłem obok Louis'a. Reporterka pytała o różne pierdoły, po czym zwróciła się do Harry'ego.


- Harry. Ostatnio widziano ciebie i Louisa w Doncaster. A wczoraj pojechaliście do Holmes Chapel, ale według świadków, byliście tam tylko kilka minut. Dlaczego tak?
- emmm. To prawda. Pojechaliśmy do Holmes Chapel, ale... moi rodzice nas wyrzucili..
- Jak to wyrzucili? - zdziwiła się reporterka
- Po prostu... Powiedzieliśmy im prawdę i mama i Robin wyrzucili nas z domu.
- jaką prawdę? - dopytywała się reporterkę. Widziałem, że Harry nie potrafi nic więcej powiedzieć, więc położyłem mu rękę na kolanie, żeby dodać mu otuchy, ale nie podziałało.
- Prawdę o Larry'm - powiedziałem.
- Słucham? - reporterka wytrzeszczyła oczy.
- Po prostu - powiedział Harry i pochylił się w stronę moich ust i złożył na nich delikatny pocałunek, który ja odwzajemniłem - Jesteśmy razem - powiedział i się wyszczerzył.
- Nie wierzę. Naprawdę?! jezu, nie wierzę! Larry Stylinson jest prawdziwy! - ekscytowała się.
- tak, naprawdę. - zaśmiałem się.
- Nie baliście się tego powiedzieć publicznie? Przecież wiecie jaka w tym kraju jest tolerancja. Prawie jej nie ma. 
- Baliśmy się. Zwłaszcza ja. - zaśmiałem się - Ale przecież jeżeli fani nas naprawdę kochają, to nie odwrócą się od nas, bo jesteśmy gejami.
- Masz rację, Louis. Mam wrażenie, że po tym odcinku wzrośnie mi oglądalność. Dziękuję wam, że przyszliście dzisiaj. Miłego dnia, do zobaczenia następnym razem! - powiedziała, po czym zeszliśmy z anteny.


Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do domu.


***
Witaaam!
Wiem, że nie pisałam prawie miesiąc, ale prawie w ogóle nie ma mnie w domu. 
Mialam zamiar napisać ten rozdział po wakacjach, ale jak zobaczyłam, że w sondzie jest prawie 100 głosów, postanowiłam napisać go dziś. Męczyłam się nad nim kilka godzin i wydaje mi się, że wyszedł w miarę ciekawy.
I wiem, że ta kłótnia była nie potrzebna, skoro i tak się zaraz pogodzili, ale oglądałam właśnie "hannah Montana forever" ;d odcinek, jak Jessie zrywał z Miley;d I tak jakoś mnie naszło.
Komentujcie, bo naprawdę się namęczyłam nad tym rozdziałem! <3
A! I jeszcze jedno. Pod ostatnim rozdziałem było 13 komentarzy, a głosów w sondzie było 96... coś jest chyba nie tak, nie sądzicie? Mogłoby być 90 komentarzy, a jest 10. O co cho?! jesteście aż tak leniwe?;d c'man, girls! komentujemy! <3


have a nice night. ( ;

poniedziałek, 2 lipca 2012

Chapter 7


Wepchnąłem Louisa do jego pokoju i przekręciłem klucz w drzwiach. Byłem na niego strasznie napalony. Najchętniej zdarłbym z niego wszystkie ubrania i... i nie wiem co. Położyliśmy się z Louie'm na łożku i całowaliśmy się jak nigdy. Nasze języki walczyły o dominację. Obydwaj mieliśmy problem ze złapaniem oddechu.


- Harry. - Louie odepchnął mnie od siebie - Nie możemy. Lottie jest w domu..
- Lou... Ona ma 14 lat, jest duża. Zapewne wie, co to seks.
- Ale mimo wszystko, ja nie chciałbym słuchać mojego rodzeństwa podczas orgazmu - powiedział, wstając z łóżka.
- Louie, nie rób mi tego - jęknąłem, podchodząc do niego i nachylając się do jego ucha - Pozwól nam na trochę przyjemności. Albo pójdę do łazienki i sam sobie ulżę - wyszeptałem, siląc się na seksowny głos. I chyba mi się udało, bo poczułem, jak jego silne ręce pchają mnie z powrotem na łóżko.
- Wiedziałem, że dasz się przekonać - uśmiechnąłem się, zdejmując z niego koszulkę.
- Wiedziałem, że mnie przekonasz - odwzajemnił gest i szarpnął moją koszulę, która za chwilę znalazła się poza łóżkiem.


Lou, nie tracąc czasu, dobrał się do mojego paska od spodni. Kiedy pozbył się moich spodni, szybko zdjął swoje. Lou całował mnie po klatce piersiowej.


- O nie, mój drogi - sapnąłem, odwracając go na plecy, natomiast ja położyłem się na na nim - Chyba należy ci się nagroda za to nocne obciąganie. - uśmiechnąłem się do niego zalotnie, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Harry, co ty... - nie dokończył, bo przerwałem mu brutalnym, ale namiętnym pocałunkiem. 


Nasze języki znowu zaczęły tańczyć dziki, bliżej nieokreślony taniec. Ręką mocno ścisnąłem jego członka, na co Louis jęknął gardłowo. Powoli zacząłem poruszać ręką na jego członku, na co Lou co chwilę jęczał, warczał, mruczał, czy jeszcze coś innego prosto w moje usta. Tępo, z jakim poruszałem ręką, rosło. Oderwałem moje usta od Louisa, pozwalając mu na upływ wszystkich emocji w postaci głośnych jęków. Moje tępo wzrosło maksymalnie. Czułem, że Lou już długo nie wytrzyma. Gwałtownie wziąłem rękę z jego penisa...


- Harry - jęknął - Proszę cię. - z powrotem objąłem palcami jego twardego i dużego penisa i zacząłem powoli wykonywać ruchy.
- O co prosisz, Louis? - spytałem, nie przyspieszając swoich ruchów.
- Rób to szybciej, Harry - szepnął.
- Błagaj - uśmiechnąłem się chytrze, widząc, jak chłopak się męczy.
- Kurwa, Harry! Błagam, obciągaj mi szybciej! - krzyknął.


Bez zastanowienia zniżyłem się i wziąłem jego całego kutasa do ust. Coraz szybciej poruszałem głową, a główka jego penisa obijała się o tylną ścianę mojego gardła Lou zacisnął dłonie na moich włosach. Bolało, ale to był cholernie podniecający ból. Sama świadomość, że robię loda chłopakowi, którego serio kocham, była podniecająca. Lou nadawał mi odpowiednie tępo, a z jego ust wydobywały się wiązanki przekleństw, połączone z jękami.


- Zaraz... Kurwa.. Ja pierdolę, Harry.. zaraz dojdę.. - wysapał, a ja narzuciłem ekspresowe tempo. Poczułem, że jego członek zadrżał, a moje usta wypełniły się ciepłą cieczą. W tym samym czasie usłyszałem odgłosy wydawane przez Louisa. Były to wręcz wrzaski - Harry! Kurwa mać! Ja pierdolę, Styleeees! Ughhh.


Louis położył się na łóżku i starał się unormować tętno. Patrzyłem na niego i czułem rozpierającą mnie dumę. To ja doprowadziłem go do tego stanu i to ja sprawiłem, że krzyczał moje imię z przyjemności


- Kocham cię w chuj - powiedział, wciąż mając zamknięte oczy - Kocham Cię, Harry.
Położyłem się obok niego i wtuliłem. Zacząłem całować jego spoconą szczękę.
- Chodźmy pod prysznic - zaproponowałem.


Louie nic nie mówiąc wstał i poszedł w stronę swojej łazienki, a ja zaraz za nim. Wskoczyliśmy pod prysznic, gdzie dobrze się bawiliśmy. Kiedy byliśmy umyci i czyściutcy, wyszliśmy spod prysznica i owinęliśmy się ręcznikami. Dopiero teraz poczułem, że jestem głodny.


- Lou, jest 18. Jemy coś? - spytałem.
- Jasne, chodź - powiedział i wyszedł z pokoju, kierując się w stronę kuchni.
- Ale tak w ręcznikach?
- I tak tylko Lottie jest w domu. No chodź, kocie.


Pokierowaliśmy się do kuchni, gdzie siedziała Lottie i konsumowała jogurt. Zanim któryś z nas zdążył się odezwać, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i w drzwiach kuchni pojawiła się uśmiechnięta Jay z zakupami w ręku.


-Cześć, dzieciaki - powiedziała. - Jak wam popołudnie minęło?
- Źle - mruknęła Lottie.
- Co się stało, skarbie? - spytała przejęta Jay.
- Słyszałaś kiedyś, jak twój brat pieprzy się z innym kolesiem? Nie? To się ciesz. - powiedziała, wstając z krzesła, po czym zaczęła nas naśladować - "Oh, Harry! Błagam, obciągaj mi szybciej!".
Lottie wyrzuciła kubełek po jogurcie i chciała wyjść z kuchni, ale Lou ją zatrzymał i przytulił.
- Przepraszam - powiedział - Nie powinniśmy tego robić. Powinienem wiedzieć, że nie chcesz tego słuchać.
- Ale prosiliśmy, żebyś wyszła - dodałem cicho, uśmiechając się - Nie chciałaś.
- Dobra, następnym razem wyjdę - zaśmiała się - Mamo, mogę iść do Will'a?
- Jasne, idź. Ale wróć przed 22.
- Okej, dzięki - powiedziała i wyszła z kuchni.
- Musieliście? - spytała Jay, kiedy usiedliśmy przy stole.
- Przepraszamy - powiedzieliśmy równo.
- Nie ma sprawy - zaśmiała się - Było chociaż fajnie? - spytała retorycznie, ale Lou postanowił odpowiedzieć.
- Szczerze? Harry swoimi ustami doprowadził mnie do najlepszego orgazmu na świecie. - wyszczerzył się, a ja najpierw kopnąłem go pod stołem, a potem, widząc jego zdziwioną minę, jebnąłem facepalm'a.
- Ja się kiedyś przy was wykończę - powiedziała Jay - Jutro wyjeżdżacie?
- Tak - odezwałem się - Jakoś po południu jedziemy do Holmes Chapel.
- Tylko starajcie się nie wykończyć Anne, tak jak mnie.
- Przeszkadza ci to? - spytał Lou i nie czekając na odpowiedź zmiażdżył moja usta swoimi.
- Dorosły człowiek, a chce doprowadzić swoją matkę do zawału. Macie zamiar w ogóle powiedzieć Anne o waszej relacji?
- Wypadałoby.. - powiedziałem - Ale boję się reakcji ojczyma.. Pomyślimy jeszcze nad tym - dodałem i ruszyłem w stronę pokoju Lou,a on za mną.
***
Z pierwszej części jestem w miarę zadowolona, ale z tej drugiej już trochę mniej ;)
Jestem ciekawa, ile osób faktycznie czyta to opowiadanie. Po odwiedzinach i komentarzach nie można tego stwierdzić, więc do góry macie sondę. Wystarczy kliknąć "jestem czytelnikiem tego bloga" i później "zagłosuj" ;)
A i jeszcze raz... proszę, komentujcie. Chcę znać wasze opinie;) 
Czytałam komentarze pod one-shootem i chciałabym wam BARDZO, BARDZO podziękować. Nie sądziłam, że tak dobrze zareagujecie. Myślałam, że polecą jakieś hejty, że jestem chora psychicznie itd, ale większości się podobało. Nie mówię, już o komentarzach typu "fajne"(które też oczywiście mnie cieszą), ale o tych dłuższych, w których faktycznie wyrażacie opinie, piszecie co wam się podoba, co nie i dlaczego. (;
Dobra, przepraszam, że tak się rozpisałam, ale naprawdę cieszę się, kiedy widzę pozytywne komentarze! Więcej takich! <3

sobota, 9 czerwca 2012

one-shot

Ten one-shot o Larrym jest naprawdę +18. Jeżeli brzydzi cię to, czy cokolwiek, to nie czytaj, bo nie biorę za ciebie odpowiedzialności. ( ;
Pierwszy raz tak się wczułam, pisząc coś! Moim zdaniem wyszedł naprawdę niezły, chociaż ocenę zostawiam wam. nie jest za długi, ale... ;)
nie jest to w żaden sposób powiązane z opowiadaniem! ;)
enjoy. ; )
______________________
Cały dzień jeździli po mieście, załatwiając sprawy związane z zespołem. Może i Zayn, Niall i Liam byli z tego zadowoleni, ale Louie i Harry zdecydowanie nie. Ile daliby, żeby wrócić do domu, zrzucić z siebie wszystkie ubrania i robić nieprzyzwoite rzeczy. Obydwoje tyle czasu męczyli się ze swoimi uczuciami. W końcu wyjaśnili sobie wszystko. Minęły 3 miesiące, a reszta chłopców cały czas nie wie o ich związku. Nie domyślili się, bo wcześniej Loui i Harry zachowywali się identycznie. Nic się nie zmieniło. Nieopisana była radość Larry'ego, kiedy Paul ogłosił, że to koniec i można wracać do domu. Jeszcze większa ekstaza ogarnęła ich, kiedy Zayn powiedział, że wraz z Niallem i Liamem idą na imprezę. Malik, Horan i Payne wysiedli pod klubem, a Louis i Harry pojechali prosto do domu. Od razu skierowali się do sypialni Hazzy. Ledwo zamknęli za sobą drzwi, Louis przywarł swoim ciałem do ciała młodszego chłopaka i namiętnie wpił się w jego usta. Harry odepchnął z siebie Louisa, po czym pchnął go na skrzypiące łóżko. Louis spojrzał na niego zaskoczonym wzorkiem, był zdziwiony jego zachowaniem. To Louie zawsze dominował w takich sytuacjach. Harry stawał się bardzo nieśmiały. Nie przeszkadzało mu jednak, że dzisiaj Harry zachowuje się inaczej. Wręcz przeciwnie. Podniecało go to. Loczek usiadł na biodrach starszego i zachłannie go całował, przy okazji ściągając jego koszulkę. Zaczął całować go po torsie, zjeżdżając coraz niżej. Louis w tym czasie zaczął rozpinać koszulę Hazzy, która po chwili wylądowała gdzieś na podłodze. Harry poczuł, że w spodniach Louisa jest coraz ciaśniej. Nic dziwnego. Jego członek też już nie mógł się doczekać, żeby wyjść. Harry zębami rozpiął rozporek Louisa, a jego spodnie zaraz wylądowały poza łóżkiem. Bokserki Louisa już dawno były za ciasne, a Harry ze wszystkim się tak grzebał. Lou przewrócił Hazzę na plecy i teraz to on siedział na nim. Całował go po klatce piersiowej, gdzieniegdzie zostawiając pokaźnych rozmiarów malinki. W tym czasie odpinał pasek młodszego chłopaka, który zaraz wraz ze spodniami wylądował na podłodze. Louis całując podbrzusze Harry'ego, masował jego przyrodzenie przez bokserki. Harry jęknął przeciągle "nie baw się tak ze mną" - szepnął. Louis posłuchał prośby chłopaka i szybkim ruchem pozbawił go bokserek. Pochylił się nad rozpaloną twarzą osiemnastolatka i uśmiechnął się do niego czule. Obydwoje czuli się szczęśliwi. Zawsze, kiedy mieli jakieś intymne zbliżenie, obydwoje czuli się jak w niebie. Kochali się mimo swojego młodego wieku i chcieli żyć wspólnie długo i szczęśliwie. Louis polizał dolną wargę Harry'ego, na co ten rozchylił lekko usta. W ten sposób ich języki zaczęły tańczyć dziki taniec. Louis ścisnął członka Hazzy, na co ten mruknął w jego usta. BooBear wykonywał coraz szybsze ruchy w górę i w dół, a Harry co chwilę jęczał prosto w usta swojego chłopaka. Nie trzeba było długo czekać, żeby Harry skończył w ręce chłopaka. Z głośnym jękiem oderwał się od Louisa, po czym padł z powrotem na łóżko, szybko oddychając. Louis uśmiechnął się, widząc, jaką przyjemność sprawił temu drugiemu. "Pora się odwdzięczyć" - pomyślał Harry i obrócił Louisa tak, że teraz ten znajdował się na dole. Całował go po szyi, schodząc coraz niżej. Zakreślił mokry ślad wokół jednego sutka, po czym przygryzł go, przechodząc do drugiego. Kiedy usta Harry'ego dotarły do podbrzusza Louisa, ten lekko zadrżał, na co Loczek tylko się uśmiechnął. Pozbawił przyjaciela bokserek. Polizał delikatnie główkę jego penisa, który stał już na baczność. Loui jęknął cicho, przymykając oczy. Jednak za chwile je otworzył, chcąc widzieć Harry'ego. Styles niczym rasowa dziwka spojrzał w górę, prosto w oczy Tommo, po czym wziął jego kutasa całego do ust. Z ust starszego wydobył się głośny jęk, a jego ciało przeszedł dreszcz. Usta Harry'ego wygięły się w półuśmiechu. Zaczął poruszać głową coraz szybciej, a ciało Louie'go zaczęło wariować. Co ten chłopak robił? Harry nigdy nie zrobił mu nic takiego. Jakieś macanie, ewentualnie zrobił mu dobrze mu ręką. Ale jeszcze nigdy Harry nie posunął się do tego, żeby ulżyć mu ustami. Louis czuł się świetnie. Zacisnął ręce na lokach chłopaka i nadawał mu odpowiednie tempo. Harry'ego zaczęły już boleć usta, ale nie chciał przerywać. Chciał poczuć smak spermy ukochanego. Obydwaj czuli, że Loui nie wytrzyma już długo. Jego jęki były coraz głośniejsze i dłuższe. Dobrze, że nikogo nie było w domu, bo z pewnością by usłyszeli. Po chwili członek Louisa zadrżał, a zaraz cała jego zawartość była w ustach Harry'ego. Oddalił na chwilę swoją głowę, żeby połknąć to, co miał w ustach. Za chwilę znów zbliżył głowę do interesu przyjaciela, po czym dokładnie go oblizał do czystości. Podniósł się wyżej i pocałował szczękę Louisa, za chwilę docierając do jego ust. Ich języki ponownie zaczęły ze sobą tańczyć. Louis obrócił Harry'ego na plecy, a sam usiadł na nim, mając nogi po obu stronach jego miednicy. Harry oderwał się od chłopaka i przygryzł płatek jego ucha, po czym wyszeptał dwa słowa, które sprawiły, że Louis dostał małego zawału - "Pieprz mnie". Louis na chwilę znieruchomiał. Miał zamknięte oczy i nie wiedział, co powinien zrobić. Otworzył oczy i spojrzał na uśmiechniętego Harry'ego. "jesteś pewien?" - spytał zszokowany - "to będzie cholernie boleć." Harry polizał szyję swojego chłopaka, po czym mu odpowiedział "kocham cię i nigdy nie byłem niczego bardziej pewny. Zrób to. Ale nie za mocno" - powiedział z dziwną miną, na co Louis zaśmiał się uroczo. Harry bał się tego, ale mimo wszystko pragnął tego z całego serca. Chciał w końcu poczuć w sobie Louisa, chciał być z nim jednością. Wiedział, że to będzie cholernie boleć, ale wiedział też, że Louie'mu sprawi to przyjemność. Był pewien, że on sam też zacznie czerpać z tego przyjemność. Odwrócił się na brzuch i lekko wypiął. Poczuł członka Louisa przy swoich pośladkach, na co lekko się spiął. "Nie stresuj się.. Jeśli nie chcesz, nie musimy jego robić" - powiedział Louie i zaczął całować Harry'ego po plecach, żeby go trochę rozluźnić. Pomogło. Harry nie był już taki spięty, chociaż wciąż trochę się obawiał. Louis delikatnie przyciągnął go do siebie. Zanim jednak w niego wszedł, postanowił go jakoś przygotować. Włożył w niego powoli jeden palec, na co Harry cicho stęknął, a Louie zaczął powoli poruszać palcem, po czym dołączył drugi. Harry'emu zaczęło się to podobać, bo cicho jęczał. "Już. Zrób to" - powiedział pewnie, na co Lou wyciągnął z niego palce. Lou był cholernie podniecony jękami Harry'ego, że chciał po prostu wejść w niego jednym ruchem i pieprzyć go, aż nie dojdzie do największego orgazmu na świecie. Wiedział jednak, że musi to zrobić powoli i delikatnie. Przecież nie chciał skrzywdzić swojego ukochanego chłopaka. Louis powoli wszedł w Harry'ego, na co ten krzyknął bezgłośnie i znów się spiął. Louis ponownie zaczął całować go po plecach, ale tym razem to nie pomogło i Harry nie rozluźnił się. Nachylił się więc nad jego uchem i przygryzł jego płatek "Spokojnie" - wyszeptał - "Będzie dobrze" - dodał, po czym liznął szyję chłopaka. Wyraźnie się rozluźnił. Teraz Lou miał wolną drogę. Powoli, milimetr za milimetrem zanurzał swojego penisa w swoim chłopaku. Loui już czerpał z tego przyjemność. A Harry? Jego wciąż to bolało, ale z sekundy na sekundę też było mu coraz lepiej. A jęki chłopaka z tyłu jeszcze bardziej go podniecały. Louie spojrzał na Harry'ego, miał przymknięte oczy, a z jego ust wydobywały się ciche odgłosy. Podobało mu się. To dobrze, teraz Lou narzucił szybsze tempo. Chcąc sprawić jeszcze większą przyjemność młodszemu koledze, ścisnął jego penisa, na co Harry jęknął głośno. Harry czuł dwustronną przyjemność. Obydwaj z Louisem byli na skraju orgazmu. Tempo, z jakim Louis pchał swojego kutasa w Harry'ego rosło cały czas. W końcu poczuł, że Harry'ego członek zadrżał w jego ręce, a zaraz wytrysnął. Głośny krzyk Hazzy jeszcze bardziej podniecił Louie'go. On też już był bliski końca. Kilka mocnych ostatnich pchnięć i ciszę w pokoju zakłócił głośny jęk Lou. Harry poczuł, że wypełniają go jego soki. Obydwoje położyli się na łóżku. Harry spoglądał na unoszącą się i opadającą klatkę piersiową chłopaka. Lou miał przymknięte oczy i wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż zwykle. Otworzył oczy, cały czas będąc w szoku po najlepszym orgazmie. "Było dobrze?" - spytał Loui, patrząc czule na Harry'ego. Ten tylko spojrzał na niego zaskoczonym wzrokiem. "Dobrze?" - spytał swoim pięknym, lekko zachrypniętym głosem. - "Dobrze, to mało powiedziane, było wspaniale. Powinieneś spróbować. Następnym razem zamienimy się miejscami" - dodał i zrobił malinkę na szyi swojego chłopaka. Kiedy oddechy się uspokoiły, a emocje trochę opadły, Harry i Louis poszli razem pod prysznic. Dokładnie nawzajem się umyli, po czym wrócili do łóżka. Obydwaj zasnęli z myślą, że był to jeden z najpiękniejszych wieczorów w całym ich życiu. Wtulone w siebie, uśmiechnięte, nagie ciała.
________________________________
podobało się? pisać więcej one-shotów? 
jeżeli przeczytałaś, to dodaj komentarz. naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Chcę poznać waszą opinię... ( ;

czwartek, 7 czerwca 2012

Chapter 6

Rano, kiedy się obudziłem, Louisa już nie było obok mnie, co trochę mnie zawiodło. Wstałem i poszedłem do łazienki Lou. Tam także go nie było. Wziąłem więc prysznic, wysuszyłem włosy, umyłem zęby itd. Ubrałem się i zszedłem na dół. Zatrzymałem się jednak na schodach. I znowu podsłuchuję. Z rozmowy wywnioskowałem, że w kuchni byli tylko Lou i Jay.

- Jak było wczoraj? - spytał BooBear - W ogóle, to szybko wróciłaś.
- Tak... Nie bawiłam się dobrze. Cały czas myślałam o tobie i Harry'm.
- Mamoooo - jęknął przeciągle Louie.
- No co? - zaśmiała się.
- Możesz nie poruszać tematu Hazzy?
- Dlaczego? Chciałabym wszystko wiedzieć. Wiesz, że dużo dla mnie znaczyć i bardzo się cieszę, że jesteś z Harrym. Lubię tego chłopaka.
- Naprawdę chciałabyś znać szczegóły gejowskiego związku? - zaśmiał się - Bałem ci się o tym wszystkim powiedzieć, ale chyba niepotrzebnie. Dziękuję, że mnie wspierasz.

Stwierdziłem, że usłyszałem już tyle ile trzeba i wszedłem do kuchni, gdzie Jay stała i robiła śniadanie, a Lou siedział przy stole.

- Ooo, cześć Harry - mama Lou przywitała mnie buziakiem.
- Dzień dobry Jay - powiedziałem i usiadłem obok Louisa.
- Eghem - odchrząknął Lou - ze mną się nie przywitasz? - wygiął usta w podkówkę, a Jay się uśmiechnęła.
- Cześć, Louis - powiedziałem.
- No wiesz! - powiedział z oburzeniem - Liczyłem, że po dzisiejszej nocy inaczej mnie przywitasz. No, chyba że się wstydzisz tego, co robiliśmy...
- Louis! - krzyknęła Jay, dusząc się herbatą.
- Żartuję. Mamo, spokojnie. Nic takiego nie robiliśmy - zaśmiał się.
- A co dziś na śniadanie? - spytałem zmieniając temat.
- Naleśniki - wyszczerzył się mój chłopak.

Po chwili do kuchni weszła Fizzy, a za nią Lottie.

- Cześć Harry - powiedziała Fizzy, a ja się uśmiechnąłem.
- Hej - powiedziała Lottie. - Co dzisiaj na śniadanie?
- Naleśniki. Idźcie obudzić bliźniaczki i możemy jeść - odparła Jay.

Zjedliśmy śniadanie, po czym Jay krzątała się w kuchni, bliźniaczki poszły do siebie, Lottie też, a Fizz poszła do koleżanki. Loui usiadł na kanapie w salonie, a ja położyłem się, trzymając głowę na jego kolanach. Lou bawił się moimi włosami, jednocześnie patrząc mi w oczy. Po chwili zamknąłem oczy i zacząłem przysypiać.

- Harry, nie śpij - powiedział i pochylił się nade mną, po czym delikatnie polizał moją szyję, na co ja mruknąłem cicho. Lou całował moją szyję, co sprawiało, że jestem coraz bardziej senny. - Harry, noo. Chodź, pokażę ci Doncaster. Cały dzień tylko ty i ja. Co ty na to?

Na te słowa podniosłem się trochę i pocałowałem Louisa czule w usta. 

- Kocham cię, wiesz? - wyszeptałem w jego usta
- Wiem - uśmiechnął się - I ja ciebie też. - dodał, po czym pogłębił pocałunek.
- Awwww - usłyszeliśmy za sobą, po czym odwróciliśmy się i zobaczyliśmy uśmiechniętą Jay, stojącą za kanapą.
- Mamo, czy ty musisz być wszędzie i wszystko widzieć i wiedzieć? - zaśmiał się Lou, wypuszczając mnie ze swojego uścisku. - Idziemy z Harry'm się przejść. Pokażę mu wszystkie ważne dla mnie miejsca. - powiedział i uśmiechnął się, co odwzajemniłem.


Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu Louisa. Chodziliśmy trochę po Doncaster. Loui pokazał mi fajne miejsca, które odwiedzał w dzieciństwie. Największe wrażenie na mnie dach starego bloku. Lou mówił, że w tym bloku mieszkał jego dziadek, kiedy jeszcze żył. Kiedy dziadek zmarł, Lou chodził na dach i tam rozmyślał. Potem poszliśmy na polankę w lesie.


- Dlaczego ta polanka jest dla ciebie taka ważna? - spytałem, kiedy usiedliśmy na trawie.
- Tu straciłem dziewictwo - uśmiechnął się - po imprezie - powiedział i przymknął oczy - Ona była moją pierwszą prawdziwą miłością. Miała na imię Victoria. Miała 15 lat, ja 16. Byliśmy na imprezie u kolegi. Nie wiem, ile wypiliśmy. Potem przyszliśmy tu. Niby tylko na spacer. Nie wiedziałem, że to się stanie. Ona była inna. To nie był jej pierwszy raz. Była szmatą. Rzuciła mnie na następny dzień, a tydzień później chodziła z moim kumplem. - otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ciekawa historia życiowa - zaśmiałem się. - Która godzina?
- 15:43. - odpowiedział - Jesteś głodny? Możemy iść na obiad gdzieś.
- Szczerze mówiąc... nie bardzo. Nie chce mi się jeść - powiedziałem i wetknąłem twarz w jego zagłębienie przy szyi.
- Harry? Obwąchujesz mnie? - zaśmiał się Lou.
- Troszeczkę - powiedziałam. Popchnąłem go tak, że leżał na plecach, a ja usiadłem mu na biodrach. Loui odgarnął loki z mojego czoła, które za chwilę i tak tam wróciły.
- Kocham cię - powiedział - Najbardziej na świecie.
- Wiesz co? Chodźmy już do domu. - zaproponowałem.
- A to czemu? - zdziwił się.
- Mam na ciebie straszną ochotę - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha, a Lou się tylko uśmiechnął.


Wróciliśmy do domu.
- O, jesteście. - przywitała nas Jay. - Jadę zawieźć Phoebe i Daisy do cioci, potem na zakupy, Fizz jest u koleżanki, nie wróci na noc, a Lottie siedzi u siebie. Do wieczora - powiedziała i wyszła. Spojrzeliśmy z Loui'm na siebie i udaliśmy się do pokoju Lottie. Zapukaliśmy i grzecznie weszliśmy.
- Siostraaa. Sprawa jest? - zaczął Lou.
- Hm? - spojrzała na nas.
- Wiesz, że jesteś w domu tylko ty i my, nie...? - powiedział Lou.
- Nie, nie wyjdę. Znajdźcie sobie inne miejsce.
- No proszęęę - powiedział Lou i pokazał na mnie - Spójrz na niego i nie każ mi się męczyć!
- Jesteś obrzydliwy. Nie wyjdę, bo piszę z Will'em.
- Trudno. Będziesz musiała nas słuchać - powiedziałem i namiętnie wpiłem się w usta Louisa, po czym wyciągnąłem go z pokoju siostry.
***
jesteście złe...? mega sorry. nie miałam zamiaru w ogóle pisać kolejnego rozdziału, ale dopadła mnie faza na Larry'ego, więc postanowiłam napisać. Jak mnie dobrze zmotywujecie, to napiszę kolejny rozdział ; )