Jesteś czytelnikiem tego bloga?

sobota, 22 grudnia 2012

Chapter 10

HARRY

- Tomlinson do cholery! - krzyknął Niall, kiedy Louis gorączkowo się pakował - Mów, co się stało!
- Fizzy zniknęła! Nie wróciła dzisiaj rano z nocki u przyjaciółki. Dlaczego mama dopiero teraz zadzwoniła?! Jadę do Doncaster!
- Jadę z tobą! - powiedziałem zdenerwowany.
- Nie, pojadę sam. Chcę wszystko przemyśleć po drodze.
- Kochanie, nie zostawię cię teraz samego. - powiedziałem i zacząłem wyciągać moje rzeczy z szafy.
- Jadę sam - warknął - dam wam znać co i jak, jak będę na miejscu. - dodał i wyszedł z domu w ekspresowym tempie.
- Uważaj na siebie - krzyknąłem za nim.

Wróciliśmy wszyscy do salonu, gdzie usiedliśmy w ciszy. Nikt z nas nie wiedział, ile tak siedzieliśmy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie wiedzieliśmy, kto to może być. Dopiero po chwili uświadomiliśmy sobie, że na śmierć zapomnieliśmy o Mandy. Wpuściliśmy dziewczynę do domu. Było koło 22.

- Coś się stało? Gdzie Louis?
- Pojechał do Doncaster, jego siostra zaginęła - wyjaśnił Liam.
- Ojj - nie wiedziała, co powiedzieć - Może ja wrócę do domu. Nie chcę wam przeszkadzać.
- Nie, przestań. Mieszkasz na drugim końcu Londynu. Nie będziesz teraz jechała. - powiedział Zayn - Przepraszamy cię, że tak wyszło. Chodź, pokażę ci pokój gościnny, gdzie będziesz mogła spać.
- Ja idę się położyć i czekać na wieści od Lou - powiedziałem i nie żegnając się, udałem się do pokoju.

Wszedłem do siebie, zrzuciłem z siebie ubrania i poszedłem pod prysznic. W głowie cały czas miałem przestraszoną twarz Louis'ego. Sam się martwiłem. Nawet bardzo. Przecież jakby nie patrząc Tomlinsonowie byli moją rodziną. Uwielbiałem ich wszystkich. Bałem się o Fizzy. Co się mogło stać? Wyszedłem spod prysznica i spojrzałem na telefon - nic. Żadnej nowej wiadomości od Lou. Poszedłem do pokoju, założyłem bokserki i wskoczyłem do łóżka. Wziąłem laptopa i wszedłem na twittera. Nic nowego. Sam spam i tweety o Larry'm. Postanowiłem, że postaram się zasnąć, chociaż dobrze wiedziałem, że to mi się nie uda. Leżałem dobre 2 godziny, kręcąc się. Lou nie pisze, nie dzwoni. Może to ja powinienem się odezwać? Nie, lepiej nie. Przecież mówił, że da znać, jak będzie w Doncaster. Czyli jeszcze nie dojechał? Harry, uspokój się. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi.

- Proszę - powiedziałem i otarłem łzy, które niezauważenie zaczęły spływać mi po policzkach.
- Cześć - usłyszałem głos Mandy - Mogę wejść?
- Jasne, chodź. Co jest?
- Jakoś tak głupio się czuję tutaj. I nie mogę spać. Słyszę, że ktoś co chwilę chodzi, chłopcy chyba też nie mogą spać. Ty masz czerwone oczy od płaczu, a ja się bardzo nieswojo czuję. Pomyślałam, że przyjdę do Ciebie pogadać.
- Chcesz, to połóż się obok mnie. - powiedziałem i przesunąłem się kawałek, żeby zrobić dziewczynie więcej miejsca.
- Louis się odzywał? - spytała.
- Nie. Czasami zachowuje się naprawdę dziecinnie. Kocham go, ale mam wrażenie, że to wszystko między nami nie ma sensu. Jesteśmy sławni, jesteśmy chłopakami i się kochamy. To samo w sobie jest pozbawione sensu!
- Harry, przestań. Coś wielkiego jest między wami i to widzi cały świat. Nie mów mi, że to nie ma sensu, bo wasza miłość jest naprawdę piękna. Od początku działo się coś między wami i nie zaprzeczaj, że nie.
- Wiem, to wszystko prawda, ale... czasami brakuje mi normalności. Chciałbym mieć dziewczynę, tak żeby nikt nie mówił o mnie 'pedał'..
- Hazz, jesteś gejem...
- Bi - przerwałem jej.
- Dobra. Jesteś bi. Ale sprawiałoby ci przyjemność całowanie dziewczyny, której w ogóle nie kochasz? Naprawdę wolałbyś być z dziewczyną tylko dla opinii publicznej? To Tomlinsona kochasz całym sercem.
- Mandy, pocałuj mnie. - powiedziałem pewnie.
- Co?!
- Chcę tylko sprawdzić moje uczucia do Lou.
- Nie. Nie zrobię mu tego - powiedziała, ale przerwałem jej i przyssałem się do niej.

Dziewczyna po chwili szoku zaczęła oddawać pocałunek. Robił się coraz bardziej namiętny. A co ja czułem? Czułem, jakbym po prostu się całował. Bez żadnych motyli w brzuchu, bez żadnego podniecenia. Mimo to, próbowałem dalej. Obróciłem dziewczynę na plecy, a sam znajdowałem się nad nią. Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają.
- Louis się odzywał? - usłyszałem głos Liama.
Zszedłem z dziewczyny, a Liam się wycofał bez żadnych uczuć wypisanych na twarzy.
- Pójdę już - powiedziała speszona Mandy. - A co z Liamem?
- Rano mu wszystko wyjaśnię. Dobranoc - powiedziałem i zamknąłem oczy, próbując powstrzymać łzy. Pojebany Harry. Co ja zrobiłem?

***

Rano, po nieprzespanej nocy zszedłem do kuchni, gdzie siedział sam Liam. Usiadłem na przeciwko niego.
- Chyba mamy do pogadania, kolego - powiedział z groźną miną.
- To był eksperyment. Sprawdzałem tylko, czy będę czuł te motylki i to podniecenie, jak przy pocałunku z Lou. To naprawdę nie tak jak myślisz. - powiedziałem, a zaraz w drzwiach za plecami Liama ujrzałem Lou. Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Li ciągnął rozmowę.
- Harry, do cholery! Wszedłem do Ciebie do pokoju, a ty leżałeś na Mandy i ją całowałeś! Po chuja to zrobiłeś?! - w tym momencie mina Lou zupełnie się zmieniła. W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy.
- Louis! To nie tak! - krzyknąłem i wybiegłem za nim. Lou biegł w stronę parku. Zapewne na polankę. A ja jak idiota biegłem za nim. W papciach i piżamie, gdzie było mi kurewsko zimno. Krzyczałem, ale on się nie odwracał. Dobiegliśmy na polankę, gdzie byliśmy całkiem sami, otoczeni świeżym londyńskim i jeszcze wilgotnym powietrzem.

- Jak mogłeś?! - krzyknął na cały głos przez płacz - Jak kurwa mogłeś mi to zrobić?!
- To nie tak! - krzyknąłem, również płacząc.
- Zawsze tak się mówi! Nie chcę słuchać twoich wymuszonych wyjaśnień!
- Louis! - powiedziałem już ciszej, ale tak żeby słyszał. - Posłuchaj mnie chociaż przez chwilę.
- Nie ma czego. - warknął - Kocham cię całym sercem, jesteś dla mnie najważniejszy, a ty robisz... coś! nawet nie wiem co, z fanką!
- Daj mi 5 pierdolonych minut! Obiecuję, że ci to wyjaśnię - stanąłem przed nim i spojrzałem w wypełnione bólem, miłością i nienawiścią tęczówki.
- Chodź usiąść - powiedział spokojniej, a mi kamień spadł z serca.
- Zanim zacznę - co z Fizzy?
- Znalazła się. Mów, bo chcę już skończyć to wszystko.
- To wszystko, czyli związek ze mną? - spytałem, a w moich oczach znów pojawiły się łzy.

LOUIS

Harry znów zaczął płakać. Miałem ochotę teraz pocałować go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłem. Nie mogę być tak uległy.
- Mów. - powiedziałem bez uczuć.
- Nie mogłem spać, bo się nie odzywałeś. Za chwilę przyszła Mandy i powiedziała, że nie może spać i czuje się nieswojo. Powiedziałem, żeby położyła się obok, jeżeli chce. Zaczęliśmy rozmawiać o tobie. Powiedziałem jej, że kocham cię, ale chciałbym mieć normalny związek i to mnie trochę przeraża, że ludzie cały czas się na nas gapią, kiedy idziemy ulicą. Powiedziała, że kocham cię i nie mam zaprzeczać. Nie powiem ci, że ona mnie pocałowała, bo nie chcę cię okłamywać. - przerwał, a ja starłem z policzków łzy - Pocałowałem ją. Chciałem sprawdzić, czy poczuję takie motylki i takie podniecenie jak przy pocałunku z tobą. Nie poczułem kompletnie nic. Więc całowałem ją dalej. Chciałem w końcu poczuć coś, ale nic takiego się nie stało. Mandy jest piękną dziewczyną, a mi nawet nie stanął, kiedy miałem ją w łóżku. I wtedy wszedł Liam. Wyszedł za chwilę, Mandy też. I rano Liamowi mówiłem to, co teraz mówię tobie. To był zwykły eksperyment. Nic nie czuję do tej dziewczyny. Nie wiń jej za to, co się stało. Ona nie chciała mnie pocałować, powiedziała, że nie zrobi ci tego. - Hazz odważył się spojrzeć mi w oczy - Kocham cię, Louis. Kocham cię najbardziej na świecie.
- Też cię kocham, Hazz - szepnąłem - Ale nie rób mi takich numerów, proszę..
- Nigdy więcej, obiecuję - powiedział i pochylił się, żeby mnie pocałować. - A teraz zbieraj się, idziemy do domu, bo chłopcy chcą wiedzieć co z Fizzy - powiedział i mnie podniósł.

Poszliśmy do domu, gdzie wszyscy siedzieli u nas w salonie. Liam spojrzał badawczo, więc uśmiechnęliśmy się do niego. Opowiedziałem im, że Fizzy po nocce u przyjaciółki poszła na zakupy, a telefon jej się rozładował. Mama dała jej taki szlaban, że już chyba nigdy nie wyjdzie z domu. Wziąłem moje walizki i udałem się do pokoju Harry'ego, żeby się rozpakować.

********
Widzicie to?! Napisałam rozdział! Nie wiem, czy jestem z niego zadowolona, jakiś taki przeciętny jest ;d Postanowiłam, że zrobię wam prezent i dodam tu coś ;) Wczoraj naszła mnie taka wena, więc zaczęłam pisać, a dzisiaj tylko dokończyłam. ;) jestem ciekawa, ile będzie komentarzy pod tym rozdziałem. hahah. z 3? Bo chyba już nikt nie zagląda na tego bloga :D hah. Dobra, kończę powoli jeszcze tylko chciałabym Wam życzyć zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Abyście spędzili je w miłym, rodzinnym gronie w przyjemnej atmosferze! Ujawnienia się Larry'ego i w ogóle wszystkiego, co sobie życzycie. Wesołych Świąt!