- Jak było wczoraj? - spytał BooBear - W ogóle, to szybko wróciłaś.
- Tak... Nie bawiłam się dobrze. Cały czas myślałam o tobie i Harry'm.
- Mamoooo - jęknął przeciągle Louie.
- No co? - zaśmiała się.
- Możesz nie poruszać tematu Hazzy?
- Dlaczego? Chciałabym wszystko wiedzieć. Wiesz, że dużo dla mnie znaczyć i bardzo się cieszę, że jesteś z Harrym. Lubię tego chłopaka.
- Naprawdę chciałabyś znać szczegóły gejowskiego związku? - zaśmiał się - Bałem ci się o tym wszystkim powiedzieć, ale chyba niepotrzebnie. Dziękuję, że mnie wspierasz.
Stwierdziłem, że usłyszałem już tyle ile trzeba i wszedłem do kuchni, gdzie Jay stała i robiła śniadanie, a Lou siedział przy stole.
- Ooo, cześć Harry - mama Lou przywitała mnie buziakiem.
- Dzień dobry Jay - powiedziałem i usiadłem obok Louisa.
- Eghem - odchrząknął Lou - ze mną się nie przywitasz? - wygiął usta w podkówkę, a Jay się uśmiechnęła.
- Cześć, Louis - powiedziałem.
- No wiesz! - powiedział z oburzeniem - Liczyłem, że po dzisiejszej nocy inaczej mnie przywitasz. No, chyba że się wstydzisz tego, co robiliśmy...
- Louis! - krzyknęła Jay, dusząc się herbatą.
- Żartuję. Mamo, spokojnie. Nic takiego nie robiliśmy - zaśmiał się.
- A co dziś na śniadanie? - spytałem zmieniając temat.
- Naleśniki - wyszczerzył się mój chłopak.
Po chwili do kuchni weszła Fizzy, a za nią Lottie.
- Cześć Harry - powiedziała Fizzy, a ja się uśmiechnąłem.
- Hej - powiedziała Lottie. - Co dzisiaj na śniadanie?
- Naleśniki. Idźcie obudzić bliźniaczki i możemy jeść - odparła Jay.
Zjedliśmy śniadanie, po czym Jay krzątała się w kuchni, bliźniaczki poszły do siebie, Lottie też, a Fizz poszła do koleżanki. Loui usiadł na kanapie w salonie, a ja położyłem się, trzymając głowę na jego kolanach. Lou bawił się moimi włosami, jednocześnie patrząc mi w oczy. Po chwili zamknąłem oczy i zacząłem przysypiać.
- Harry, nie śpij - powiedział i pochylił się nade mną, po czym delikatnie polizał moją szyję, na co ja mruknąłem cicho. Lou całował moją szyję, co sprawiało, że jestem coraz bardziej senny. - Harry, noo. Chodź, pokażę ci Doncaster. Cały dzień tylko ty i ja. Co ty na to?
Na te słowa podniosłem się trochę i pocałowałem Louisa czule w usta.
- Kocham cię, wiesz? - wyszeptałem w jego usta
- Wiem - uśmiechnął się - I ja ciebie też. - dodał, po czym pogłębił pocałunek.
- Awwww - usłyszeliśmy za sobą, po czym odwróciliśmy się i zobaczyliśmy uśmiechniętą Jay, stojącą za kanapą.
- Mamo, czy ty musisz być wszędzie i wszystko widzieć i wiedzieć? - zaśmiał się Lou, wypuszczając mnie ze swojego uścisku. - Idziemy z Harry'm się przejść. Pokażę mu wszystkie ważne dla mnie miejsca. - powiedział i uśmiechnął się, co odwzajemniłem.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu Louisa. Chodziliśmy trochę po Doncaster. Loui pokazał mi fajne miejsca, które odwiedzał w dzieciństwie. Największe wrażenie na mnie dach starego bloku. Lou mówił, że w tym bloku mieszkał jego dziadek, kiedy jeszcze żył. Kiedy dziadek zmarł, Lou chodził na dach i tam rozmyślał. Potem poszliśmy na polankę w lesie.
- Dlaczego ta polanka jest dla ciebie taka ważna? - spytałem, kiedy usiedliśmy na trawie.
- Tu straciłem dziewictwo - uśmiechnął się - po imprezie - powiedział i przymknął oczy - Ona była moją pierwszą prawdziwą miłością. Miała na imię Victoria. Miała 15 lat, ja 16. Byliśmy na imprezie u kolegi. Nie wiem, ile wypiliśmy. Potem przyszliśmy tu. Niby tylko na spacer. Nie wiedziałem, że to się stanie. Ona była inna. To nie był jej pierwszy raz. Była szmatą. Rzuciła mnie na następny dzień, a tydzień później chodziła z moim kumplem. - otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ciekawa historia życiowa - zaśmiałem się. - Która godzina?
- 15:43. - odpowiedział - Jesteś głodny? Możemy iść na obiad gdzieś.
- Szczerze mówiąc... nie bardzo. Nie chce mi się jeść - powiedziałem i wetknąłem twarz w jego zagłębienie przy szyi.
- Harry? Obwąchujesz mnie? - zaśmiał się Lou.
- Troszeczkę - powiedziałam. Popchnąłem go tak, że leżał na plecach, a ja usiadłem mu na biodrach. Loui odgarnął loki z mojego czoła, które za chwilę i tak tam wróciły.
- Kocham cię - powiedział - Najbardziej na świecie.
- Wiesz co? Chodźmy już do domu. - zaproponowałem.
- A to czemu? - zdziwił się.
- Mam na ciebie straszną ochotę - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha, a Lou się tylko uśmiechnął.
Wróciliśmy do domu.
- O, jesteście. - przywitała nas Jay. - Jadę zawieźć Phoebe i Daisy do cioci, potem na zakupy, Fizz jest u koleżanki, nie wróci na noc, a Lottie siedzi u siebie. Do wieczora - powiedziała i wyszła. Spojrzeliśmy z Loui'm na siebie i udaliśmy się do pokoju Lottie. Zapukaliśmy i grzecznie weszliśmy.
- Siostraaa. Sprawa jest? - zaczął Lou.
- Hm? - spojrzała na nas.
- Wiesz, że jesteś w domu tylko ty i my, nie...? - powiedział Lou.
- Nie, nie wyjdę. Znajdźcie sobie inne miejsce.
- No proszęęę - powiedział Lou i pokazał na mnie - Spójrz na niego i nie każ mi się męczyć!
- Jesteś obrzydliwy. Nie wyjdę, bo piszę z Will'em.
- Trudno. Będziesz musiała nas słuchać - powiedziałem i namiętnie wpiłem się w usta Louisa, po czym wyciągnąłem go z pokoju siostry.
***
jesteście złe...? mega sorry. nie miałam zamiaru w ogóle pisać kolejnego rozdziału, ale dopadła mnie faza na Larry'ego, więc postanowiłam napisać. Jak mnie dobrze zmotywujecie, to napiszę kolejny rozdział ; )
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu Louisa. Chodziliśmy trochę po Doncaster. Loui pokazał mi fajne miejsca, które odwiedzał w dzieciństwie. Największe wrażenie na mnie dach starego bloku. Lou mówił, że w tym bloku mieszkał jego dziadek, kiedy jeszcze żył. Kiedy dziadek zmarł, Lou chodził na dach i tam rozmyślał. Potem poszliśmy na polankę w lesie.
- Dlaczego ta polanka jest dla ciebie taka ważna? - spytałem, kiedy usiedliśmy na trawie.
- Tu straciłem dziewictwo - uśmiechnął się - po imprezie - powiedział i przymknął oczy - Ona była moją pierwszą prawdziwą miłością. Miała na imię Victoria. Miała 15 lat, ja 16. Byliśmy na imprezie u kolegi. Nie wiem, ile wypiliśmy. Potem przyszliśmy tu. Niby tylko na spacer. Nie wiedziałem, że to się stanie. Ona była inna. To nie był jej pierwszy raz. Była szmatą. Rzuciła mnie na następny dzień, a tydzień później chodziła z moim kumplem. - otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ciekawa historia życiowa - zaśmiałem się. - Która godzina?
- 15:43. - odpowiedział - Jesteś głodny? Możemy iść na obiad gdzieś.
- Szczerze mówiąc... nie bardzo. Nie chce mi się jeść - powiedziałem i wetknąłem twarz w jego zagłębienie przy szyi.
- Harry? Obwąchujesz mnie? - zaśmiał się Lou.
- Troszeczkę - powiedziałam. Popchnąłem go tak, że leżał na plecach, a ja usiadłem mu na biodrach. Loui odgarnął loki z mojego czoła, które za chwilę i tak tam wróciły.
- Kocham cię - powiedział - Najbardziej na świecie.
- Wiesz co? Chodźmy już do domu. - zaproponowałem.
- A to czemu? - zdziwił się.
- Mam na ciebie straszną ochotę - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha, a Lou się tylko uśmiechnął.
Wróciliśmy do domu.
- O, jesteście. - przywitała nas Jay. - Jadę zawieźć Phoebe i Daisy do cioci, potem na zakupy, Fizz jest u koleżanki, nie wróci na noc, a Lottie siedzi u siebie. Do wieczora - powiedziała i wyszła. Spojrzeliśmy z Loui'm na siebie i udaliśmy się do pokoju Lottie. Zapukaliśmy i grzecznie weszliśmy.
- Siostraaa. Sprawa jest? - zaczął Lou.
- Hm? - spojrzała na nas.
- Wiesz, że jesteś w domu tylko ty i my, nie...? - powiedział Lou.
- Nie, nie wyjdę. Znajdźcie sobie inne miejsce.
- No proszęęę - powiedział Lou i pokazał na mnie - Spójrz na niego i nie każ mi się męczyć!
- Jesteś obrzydliwy. Nie wyjdę, bo piszę z Will'em.
- Trudno. Będziesz musiała nas słuchać - powiedziałem i namiętnie wpiłem się w usta Louisa, po czym wyciągnąłem go z pokoju siostry.
***
jesteście złe...? mega sorry. nie miałam zamiaru w ogóle pisać kolejnego rozdziału, ale dopadła mnie faza na Larry'ego, więc postanowiłam napisać. Jak mnie dobrze zmotywujecie, to napiszę kolejny rozdział ; )
Genialnie :3
OdpowiedzUsuńNo i why skończyłaś w takim momencie?!
Nooo weź. Ale mnie ciekawi co dalej!
Mam nadzieje, że szybko coś dodasz, bo to jest genialne. No i zapraszam do mnie na http://letmebeyourkryptonite.blogspot.com/ oraz http://directioners-paradise.blogspot.com/ :) xx
no wreszcie coś napisałaś :D Jest świetnie, tylko dlaczego urwałaś w takim momencie?/
OdpowiedzUsuńdziękuję , że wróciłaś i napisałaś tak wspaniały rozdział . błagam Cię , napisz jak najszybciej kolejny ! xx
OdpowiedzUsuńsuper! :) już się nie mogłam doczekać tego rozdziału... :* Codziennie wchodziłam na tego bloga i patrzyłam czy coś dodałaś ;) :*
OdpowiedzUsuńBŁAAAGAM!!! pisz dalej! <33 kocham to opowiadanie! Cieszę się, że postanowiłaś wrócić i dziękuje za to! <33
OdpowiedzUsuńjest suuper *.*
OdpowiedzUsuńpisz następne bo Cię znajde! XD
W takim momencie !?
OdpowiedzUsuńSuperr <3 NN!!!
OdpowiedzUsuńZapraaszam na moejgo-------------->http://one-direction-natka-ania-wika.blogspot.com/
Pisz dalej, uwielbiam Larry'ego *-*
OdpowiedzUsuńSzuuuper blog. Jak nie pisałąś to myślałam że Cię zabiję. Czekam z niecierpliwością na nn.;**
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :*
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego bloga ale dopiero zaczynam.
http://opowiadaniez1d.blogspot.com/
Yay.. Nawet nie wiesz jak się cieszę że dodałaś w końcu.. Już myślałam, że to koniec Twojego bloga, ale na szczęście się myliłam.. Dziewczyno masz wielki talent nie zmarnuj go i pisz dalej. Proszę.. Twój blog jest po prostu G E N I A L N Y kocham go i Ciebie. Please dodaj następny jak najszybciej. Pozdrawiam Anka.x.D.
OdpowiedzUsuńGenialne <3 Czekam z niecierpliwością na NN <3 Kocham Cię po prostu!!!!!!!! *.* :))
OdpowiedzUsuń