Jesteś czytelnikiem tego bloga?

sobota, 9 czerwca 2012

one-shot

Ten one-shot o Larrym jest naprawdę +18. Jeżeli brzydzi cię to, czy cokolwiek, to nie czytaj, bo nie biorę za ciebie odpowiedzialności. ( ;
Pierwszy raz tak się wczułam, pisząc coś! Moim zdaniem wyszedł naprawdę niezły, chociaż ocenę zostawiam wam. nie jest za długi, ale... ;)
nie jest to w żaden sposób powiązane z opowiadaniem! ;)
enjoy. ; )
______________________
Cały dzień jeździli po mieście, załatwiając sprawy związane z zespołem. Może i Zayn, Niall i Liam byli z tego zadowoleni, ale Louie i Harry zdecydowanie nie. Ile daliby, żeby wrócić do domu, zrzucić z siebie wszystkie ubrania i robić nieprzyzwoite rzeczy. Obydwoje tyle czasu męczyli się ze swoimi uczuciami. W końcu wyjaśnili sobie wszystko. Minęły 3 miesiące, a reszta chłopców cały czas nie wie o ich związku. Nie domyślili się, bo wcześniej Loui i Harry zachowywali się identycznie. Nic się nie zmieniło. Nieopisana była radość Larry'ego, kiedy Paul ogłosił, że to koniec i można wracać do domu. Jeszcze większa ekstaza ogarnęła ich, kiedy Zayn powiedział, że wraz z Niallem i Liamem idą na imprezę. Malik, Horan i Payne wysiedli pod klubem, a Louis i Harry pojechali prosto do domu. Od razu skierowali się do sypialni Hazzy. Ledwo zamknęli za sobą drzwi, Louis przywarł swoim ciałem do ciała młodszego chłopaka i namiętnie wpił się w jego usta. Harry odepchnął z siebie Louisa, po czym pchnął go na skrzypiące łóżko. Louis spojrzał na niego zaskoczonym wzorkiem, był zdziwiony jego zachowaniem. To Louie zawsze dominował w takich sytuacjach. Harry stawał się bardzo nieśmiały. Nie przeszkadzało mu jednak, że dzisiaj Harry zachowuje się inaczej. Wręcz przeciwnie. Podniecało go to. Loczek usiadł na biodrach starszego i zachłannie go całował, przy okazji ściągając jego koszulkę. Zaczął całować go po torsie, zjeżdżając coraz niżej. Louis w tym czasie zaczął rozpinać koszulę Hazzy, która po chwili wylądowała gdzieś na podłodze. Harry poczuł, że w spodniach Louisa jest coraz ciaśniej. Nic dziwnego. Jego członek też już nie mógł się doczekać, żeby wyjść. Harry zębami rozpiął rozporek Louisa, a jego spodnie zaraz wylądowały poza łóżkiem. Bokserki Louisa już dawno były za ciasne, a Harry ze wszystkim się tak grzebał. Lou przewrócił Hazzę na plecy i teraz to on siedział na nim. Całował go po klatce piersiowej, gdzieniegdzie zostawiając pokaźnych rozmiarów malinki. W tym czasie odpinał pasek młodszego chłopaka, który zaraz wraz ze spodniami wylądował na podłodze. Louis całując podbrzusze Harry'ego, masował jego przyrodzenie przez bokserki. Harry jęknął przeciągle "nie baw się tak ze mną" - szepnął. Louis posłuchał prośby chłopaka i szybkim ruchem pozbawił go bokserek. Pochylił się nad rozpaloną twarzą osiemnastolatka i uśmiechnął się do niego czule. Obydwoje czuli się szczęśliwi. Zawsze, kiedy mieli jakieś intymne zbliżenie, obydwoje czuli się jak w niebie. Kochali się mimo swojego młodego wieku i chcieli żyć wspólnie długo i szczęśliwie. Louis polizał dolną wargę Harry'ego, na co ten rozchylił lekko usta. W ten sposób ich języki zaczęły tańczyć dziki taniec. Louis ścisnął członka Hazzy, na co ten mruknął w jego usta. BooBear wykonywał coraz szybsze ruchy w górę i w dół, a Harry co chwilę jęczał prosto w usta swojego chłopaka. Nie trzeba było długo czekać, żeby Harry skończył w ręce chłopaka. Z głośnym jękiem oderwał się od Louisa, po czym padł z powrotem na łóżko, szybko oddychając. Louis uśmiechnął się, widząc, jaką przyjemność sprawił temu drugiemu. "Pora się odwdzięczyć" - pomyślał Harry i obrócił Louisa tak, że teraz ten znajdował się na dole. Całował go po szyi, schodząc coraz niżej. Zakreślił mokry ślad wokół jednego sutka, po czym przygryzł go, przechodząc do drugiego. Kiedy usta Harry'ego dotarły do podbrzusza Louisa, ten lekko zadrżał, na co Loczek tylko się uśmiechnął. Pozbawił przyjaciela bokserek. Polizał delikatnie główkę jego penisa, który stał już na baczność. Loui jęknął cicho, przymykając oczy. Jednak za chwile je otworzył, chcąc widzieć Harry'ego. Styles niczym rasowa dziwka spojrzał w górę, prosto w oczy Tommo, po czym wziął jego kutasa całego do ust. Z ust starszego wydobył się głośny jęk, a jego ciało przeszedł dreszcz. Usta Harry'ego wygięły się w półuśmiechu. Zaczął poruszać głową coraz szybciej, a ciało Louie'go zaczęło wariować. Co ten chłopak robił? Harry nigdy nie zrobił mu nic takiego. Jakieś macanie, ewentualnie zrobił mu dobrze mu ręką. Ale jeszcze nigdy Harry nie posunął się do tego, żeby ulżyć mu ustami. Louis czuł się świetnie. Zacisnął ręce na lokach chłopaka i nadawał mu odpowiednie tempo. Harry'ego zaczęły już boleć usta, ale nie chciał przerywać. Chciał poczuć smak spermy ukochanego. Obydwaj czuli, że Loui nie wytrzyma już długo. Jego jęki były coraz głośniejsze i dłuższe. Dobrze, że nikogo nie było w domu, bo z pewnością by usłyszeli. Po chwili członek Louisa zadrżał, a zaraz cała jego zawartość była w ustach Harry'ego. Oddalił na chwilę swoją głowę, żeby połknąć to, co miał w ustach. Za chwilę znów zbliżył głowę do interesu przyjaciela, po czym dokładnie go oblizał do czystości. Podniósł się wyżej i pocałował szczękę Louisa, za chwilę docierając do jego ust. Ich języki ponownie zaczęły ze sobą tańczyć. Louis obrócił Harry'ego na plecy, a sam usiadł na nim, mając nogi po obu stronach jego miednicy. Harry oderwał się od chłopaka i przygryzł płatek jego ucha, po czym wyszeptał dwa słowa, które sprawiły, że Louis dostał małego zawału - "Pieprz mnie". Louis na chwilę znieruchomiał. Miał zamknięte oczy i nie wiedział, co powinien zrobić. Otworzył oczy i spojrzał na uśmiechniętego Harry'ego. "jesteś pewien?" - spytał zszokowany - "to będzie cholernie boleć." Harry polizał szyję swojego chłopaka, po czym mu odpowiedział "kocham cię i nigdy nie byłem niczego bardziej pewny. Zrób to. Ale nie za mocno" - powiedział z dziwną miną, na co Louis zaśmiał się uroczo. Harry bał się tego, ale mimo wszystko pragnął tego z całego serca. Chciał w końcu poczuć w sobie Louisa, chciał być z nim jednością. Wiedział, że to będzie cholernie boleć, ale wiedział też, że Louie'mu sprawi to przyjemność. Był pewien, że on sam też zacznie czerpać z tego przyjemność. Odwrócił się na brzuch i lekko wypiął. Poczuł członka Louisa przy swoich pośladkach, na co lekko się spiął. "Nie stresuj się.. Jeśli nie chcesz, nie musimy jego robić" - powiedział Louie i zaczął całować Harry'ego po plecach, żeby go trochę rozluźnić. Pomogło. Harry nie był już taki spięty, chociaż wciąż trochę się obawiał. Louis delikatnie przyciągnął go do siebie. Zanim jednak w niego wszedł, postanowił go jakoś przygotować. Włożył w niego powoli jeden palec, na co Harry cicho stęknął, a Louie zaczął powoli poruszać palcem, po czym dołączył drugi. Harry'emu zaczęło się to podobać, bo cicho jęczał. "Już. Zrób to" - powiedział pewnie, na co Lou wyciągnął z niego palce. Lou był cholernie podniecony jękami Harry'ego, że chciał po prostu wejść w niego jednym ruchem i pieprzyć go, aż nie dojdzie do największego orgazmu na świecie. Wiedział jednak, że musi to zrobić powoli i delikatnie. Przecież nie chciał skrzywdzić swojego ukochanego chłopaka. Louis powoli wszedł w Harry'ego, na co ten krzyknął bezgłośnie i znów się spiął. Louis ponownie zaczął całować go po plecach, ale tym razem to nie pomogło i Harry nie rozluźnił się. Nachylił się więc nad jego uchem i przygryzł jego płatek "Spokojnie" - wyszeptał - "Będzie dobrze" - dodał, po czym liznął szyję chłopaka. Wyraźnie się rozluźnił. Teraz Lou miał wolną drogę. Powoli, milimetr za milimetrem zanurzał swojego penisa w swoim chłopaku. Loui już czerpał z tego przyjemność. A Harry? Jego wciąż to bolało, ale z sekundy na sekundę też było mu coraz lepiej. A jęki chłopaka z tyłu jeszcze bardziej go podniecały. Louie spojrzał na Harry'ego, miał przymknięte oczy, a z jego ust wydobywały się ciche odgłosy. Podobało mu się. To dobrze, teraz Lou narzucił szybsze tempo. Chcąc sprawić jeszcze większą przyjemność młodszemu koledze, ścisnął jego penisa, na co Harry jęknął głośno. Harry czuł dwustronną przyjemność. Obydwaj z Louisem byli na skraju orgazmu. Tempo, z jakim Louis pchał swojego kutasa w Harry'ego rosło cały czas. W końcu poczuł, że Harry'ego członek zadrżał w jego ręce, a zaraz wytrysnął. Głośny krzyk Hazzy jeszcze bardziej podniecił Louie'go. On też już był bliski końca. Kilka mocnych ostatnich pchnięć i ciszę w pokoju zakłócił głośny jęk Lou. Harry poczuł, że wypełniają go jego soki. Obydwoje położyli się na łóżku. Harry spoglądał na unoszącą się i opadającą klatkę piersiową chłopaka. Lou miał przymknięte oczy i wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż zwykle. Otworzył oczy, cały czas będąc w szoku po najlepszym orgazmie. "Było dobrze?" - spytał Loui, patrząc czule na Harry'ego. Ten tylko spojrzał na niego zaskoczonym wzrokiem. "Dobrze?" - spytał swoim pięknym, lekko zachrypniętym głosem. - "Dobrze, to mało powiedziane, było wspaniale. Powinieneś spróbować. Następnym razem zamienimy się miejscami" - dodał i zrobił malinkę na szyi swojego chłopaka. Kiedy oddechy się uspokoiły, a emocje trochę opadły, Harry i Louis poszli razem pod prysznic. Dokładnie nawzajem się umyli, po czym wrócili do łóżka. Obydwaj zasnęli z myślą, że był to jeden z najpiękniejszych wieczorów w całym ich życiu. Wtulone w siebie, uśmiechnięte, nagie ciała.
________________________________
podobało się? pisać więcej one-shotów? 
jeżeli przeczytałaś, to dodaj komentarz. naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Chcę poznać waszą opinię... ( ;

czwartek, 7 czerwca 2012

Chapter 6

Rano, kiedy się obudziłem, Louisa już nie było obok mnie, co trochę mnie zawiodło. Wstałem i poszedłem do łazienki Lou. Tam także go nie było. Wziąłem więc prysznic, wysuszyłem włosy, umyłem zęby itd. Ubrałem się i zszedłem na dół. Zatrzymałem się jednak na schodach. I znowu podsłuchuję. Z rozmowy wywnioskowałem, że w kuchni byli tylko Lou i Jay.

- Jak było wczoraj? - spytał BooBear - W ogóle, to szybko wróciłaś.
- Tak... Nie bawiłam się dobrze. Cały czas myślałam o tobie i Harry'm.
- Mamoooo - jęknął przeciągle Louie.
- No co? - zaśmiała się.
- Możesz nie poruszać tematu Hazzy?
- Dlaczego? Chciałabym wszystko wiedzieć. Wiesz, że dużo dla mnie znaczyć i bardzo się cieszę, że jesteś z Harrym. Lubię tego chłopaka.
- Naprawdę chciałabyś znać szczegóły gejowskiego związku? - zaśmiał się - Bałem ci się o tym wszystkim powiedzieć, ale chyba niepotrzebnie. Dziękuję, że mnie wspierasz.

Stwierdziłem, że usłyszałem już tyle ile trzeba i wszedłem do kuchni, gdzie Jay stała i robiła śniadanie, a Lou siedział przy stole.

- Ooo, cześć Harry - mama Lou przywitała mnie buziakiem.
- Dzień dobry Jay - powiedziałem i usiadłem obok Louisa.
- Eghem - odchrząknął Lou - ze mną się nie przywitasz? - wygiął usta w podkówkę, a Jay się uśmiechnęła.
- Cześć, Louis - powiedziałem.
- No wiesz! - powiedział z oburzeniem - Liczyłem, że po dzisiejszej nocy inaczej mnie przywitasz. No, chyba że się wstydzisz tego, co robiliśmy...
- Louis! - krzyknęła Jay, dusząc się herbatą.
- Żartuję. Mamo, spokojnie. Nic takiego nie robiliśmy - zaśmiał się.
- A co dziś na śniadanie? - spytałem zmieniając temat.
- Naleśniki - wyszczerzył się mój chłopak.

Po chwili do kuchni weszła Fizzy, a za nią Lottie.

- Cześć Harry - powiedziała Fizzy, a ja się uśmiechnąłem.
- Hej - powiedziała Lottie. - Co dzisiaj na śniadanie?
- Naleśniki. Idźcie obudzić bliźniaczki i możemy jeść - odparła Jay.

Zjedliśmy śniadanie, po czym Jay krzątała się w kuchni, bliźniaczki poszły do siebie, Lottie też, a Fizz poszła do koleżanki. Loui usiadł na kanapie w salonie, a ja położyłem się, trzymając głowę na jego kolanach. Lou bawił się moimi włosami, jednocześnie patrząc mi w oczy. Po chwili zamknąłem oczy i zacząłem przysypiać.

- Harry, nie śpij - powiedział i pochylił się nade mną, po czym delikatnie polizał moją szyję, na co ja mruknąłem cicho. Lou całował moją szyję, co sprawiało, że jestem coraz bardziej senny. - Harry, noo. Chodź, pokażę ci Doncaster. Cały dzień tylko ty i ja. Co ty na to?

Na te słowa podniosłem się trochę i pocałowałem Louisa czule w usta. 

- Kocham cię, wiesz? - wyszeptałem w jego usta
- Wiem - uśmiechnął się - I ja ciebie też. - dodał, po czym pogłębił pocałunek.
- Awwww - usłyszeliśmy za sobą, po czym odwróciliśmy się i zobaczyliśmy uśmiechniętą Jay, stojącą za kanapą.
- Mamo, czy ty musisz być wszędzie i wszystko widzieć i wiedzieć? - zaśmiał się Lou, wypuszczając mnie ze swojego uścisku. - Idziemy z Harry'm się przejść. Pokażę mu wszystkie ważne dla mnie miejsca. - powiedział i uśmiechnął się, co odwzajemniłem.


Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu Louisa. Chodziliśmy trochę po Doncaster. Loui pokazał mi fajne miejsca, które odwiedzał w dzieciństwie. Największe wrażenie na mnie dach starego bloku. Lou mówił, że w tym bloku mieszkał jego dziadek, kiedy jeszcze żył. Kiedy dziadek zmarł, Lou chodził na dach i tam rozmyślał. Potem poszliśmy na polankę w lesie.


- Dlaczego ta polanka jest dla ciebie taka ważna? - spytałem, kiedy usiedliśmy na trawie.
- Tu straciłem dziewictwo - uśmiechnął się - po imprezie - powiedział i przymknął oczy - Ona była moją pierwszą prawdziwą miłością. Miała na imię Victoria. Miała 15 lat, ja 16. Byliśmy na imprezie u kolegi. Nie wiem, ile wypiliśmy. Potem przyszliśmy tu. Niby tylko na spacer. Nie wiedziałem, że to się stanie. Ona była inna. To nie był jej pierwszy raz. Była szmatą. Rzuciła mnie na następny dzień, a tydzień później chodziła z moim kumplem. - otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ciekawa historia życiowa - zaśmiałem się. - Która godzina?
- 15:43. - odpowiedział - Jesteś głodny? Możemy iść na obiad gdzieś.
- Szczerze mówiąc... nie bardzo. Nie chce mi się jeść - powiedziałem i wetknąłem twarz w jego zagłębienie przy szyi.
- Harry? Obwąchujesz mnie? - zaśmiał się Lou.
- Troszeczkę - powiedziałam. Popchnąłem go tak, że leżał na plecach, a ja usiadłem mu na biodrach. Loui odgarnął loki z mojego czoła, które za chwilę i tak tam wróciły.
- Kocham cię - powiedział - Najbardziej na świecie.
- Wiesz co? Chodźmy już do domu. - zaproponowałem.
- A to czemu? - zdziwił się.
- Mam na ciebie straszną ochotę - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha, a Lou się tylko uśmiechnął.


Wróciliśmy do domu.
- O, jesteście. - przywitała nas Jay. - Jadę zawieźć Phoebe i Daisy do cioci, potem na zakupy, Fizz jest u koleżanki, nie wróci na noc, a Lottie siedzi u siebie. Do wieczora - powiedziała i wyszła. Spojrzeliśmy z Loui'm na siebie i udaliśmy się do pokoju Lottie. Zapukaliśmy i grzecznie weszliśmy.
- Siostraaa. Sprawa jest? - zaczął Lou.
- Hm? - spojrzała na nas.
- Wiesz, że jesteś w domu tylko ty i my, nie...? - powiedział Lou.
- Nie, nie wyjdę. Znajdźcie sobie inne miejsce.
- No proszęęę - powiedział Lou i pokazał na mnie - Spójrz na niego i nie każ mi się męczyć!
- Jesteś obrzydliwy. Nie wyjdę, bo piszę z Will'em.
- Trudno. Będziesz musiała nas słuchać - powiedziałem i namiętnie wpiłem się w usta Louisa, po czym wyciągnąłem go z pokoju siostry.
***
jesteście złe...? mega sorry. nie miałam zamiaru w ogóle pisać kolejnego rozdziału, ale dopadła mnie faza na Larry'ego, więc postanowiłam napisać. Jak mnie dobrze zmotywujecie, to napiszę kolejny rozdział ; )